Po zjedzeniu sporej ilości ramenu,
Naruto udał się na trening z Ero-senninem, natomiast Goku wrócił
do domu.
P:Gdzie byłeś dziadku?
SG:Byłem z naruto na obiedzie.
P:A gdzie on?
SG:Mówił że idzie na jakiś trening,
chciałem iść z nim ale powiedział że innym razem.
P:Rozumiem.
Tym czasem gdzieś obok wielkiej
przepaści, stali Jiraya oraz Naruto.
J:Słuchaj Naruto, teraz zaczniemy brać
treningi, czas byś zaczął korzystać z chakry lisa.
NU:Ale jak ja mam to zrobić?
J:Zaraz zobaczysz.(odparł i
pstryczkiem posłał blondyna w stronę przepaści)
Naruto krzyczał spadając w dół,
próbował się złapać skał, jednak one były zbyt śliski. Nawet
kontrola chakry tutaj nic nie pomagała.
NU:”Cholera, jeśli zaraz czegoś nie
zrobię, to zginę.”
Nagle naruto znalazł się w zupełnie
innym miejscu, jakimś tunelu który wypełniała woda po kostki. Coś
mu mówiło by zacząć iść w głąb tego tunelu, z lekkim
zawahaniem zrobił to. Gdy doszedł do końca, spostrzegł ogromną
klatkę zza której były czerwone ślepia.
NU:T...ty jesteś lisim demonem.
Ky(Kyuubi):O nie spodziewałem się, że
tu kiedykolwiek przyjedziesz. Najchętniej bym cię rozerwał na
strzępy i zjadł, ale jak na złość powstrzymuje ta klatka. Czego
czego chcesz? (powiedział basowym głosem)
NU:Dobra cuchnący lisie, skoro
mieszkasz w moim ciele to jako zapłatę za czynsz biorę twoją
chakrę!
Ky:Hahahahahahahahahahaha, odważne
słowa jak na takiego gnojka. A więc dobrze, z racji tego że
odważyłeś si do mnie przyjść, podzielę się z tobą moją
chakrą.
Czerwona chakra z klatki przypłynęła
do naruto i go otoczyła. Wtedy blondyn poczuł w sobie ogromną moc.
Następnie przegryzł sobie kciuk i złożył jakieś znaki.
NU:Kuchiyose No Jutsu!
Pojawił się ogromny dym w którym
znajdowała się gigantyczna ropucha z fajką w ustach.
-A co to ma znaczyć, gdzie ja do licha
jestem?
NU:Udało się, przywołałem ją!
-Kim ty gówniarzu jesteś?
NU:Nazywam się Naruto Uzumaki.
-Powiedz mi lepiej kto mnie tu
przywołał, pewnie ten stary zboczeniec Jiraya, gdzie jesteś
Jiraya, wyłaś nie chowaj się tchórzu .
NU:Jeśli chodzi o to, panie żabo.
-Hę?
NU:To ja cię przywołałem.
G:Hahahahaahahahan, naprawdę mam
uwierzyć że mnie wielkiego Gamabuntę wielkiego króla ropuch,
przyzwał taki szczyl jak ty.
NU:Ale to prawda, nie kłamie.
G:W takim razie udowodnij to, jeśli
utrzymasz się na mnie 1 dzień, to ci wówczas uwierzę.
NU:W porządku.
I tak rozpoczęło się wyzwanie
rzucone przez Gamabuntę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz