Po wypoczęciu Naruto stworzył kilka
klonów i zabrał wszystkich nieprzytomnych do miejsca w którym
niegdyś była wioska.
NU:Dziękuje za wszystko Hiroko-san.
H:To ja raczej powinienem podziękować,
świetnie się spisaliście.
Po pożegnaniu z mnichem, Naruto oraz
Goku także ruszyli za klonami. Do wyznaczonego miejsca dotarli przed
zmrokiem, Sakura od razu zaczęła zajmować się rannymi. Naruto
czekał przed salą, nagle do niego podszedł Konohamru.
KS:Naruto-nee chan, i jak pokonałeś
go, prawda?
NU:Jasne (odparł z kciukiem w górę)
KS:Tak myślałem, jesteś wielki.
Teraz na świat znowu zagości pokój.
Blondyn już nic nie powiedział tylko
się uśmiechnął. Po jakiś 5 minutach, z Sali wyszła Sakura.
NU:I co z nimi?
SH:Wszystko w porządku, zajęłam się
poważniejszymi ranami. Powinni dojść do siebie lada moment.
NU:Świetnie.
Kilka dni później, wszyscy doszli do
siebie i mogli opuścić szpital. Naruto i reszta byli gotowi do
podróży do swoich czasów, na pożegnanie wyszedł Konohamaru wraz
zresztą mieszkańców.
KS:Jeszcze raz dziękuje to co dla nas
zrobiliście.
NU:Nie ma sprawy, cieszę się że
mogłem pomóc.
Mieszkańcy zaczęły wręczać
blondynowi różne prezenty w podzięce, a dziewczyny go otoczył
robiąc maślane oczka i prosząc by został.
-Naruto-kun naprawdę musisz wracać?
(spytała pewna blondynka)
NU:Słuchajcie dziewczyny z miłą
chęcią był został trochę dłużej, ale...
Nie dokończył gdyż Pan ciągnęła
go za rękę.
P:Chodź już, po wrócimy bez ciebie.
(powiedziała poważnym głosem)
NU:Czekaj Pan, nie ciągnij mnie za tak
mocno. Zegnajcie i powodzenia.
KS:Nawzajem Naruto nee-chan
I tak Naruto oraz reszta wróciła do
swoich czasów, blondyn pierwszy co zrobił to udał się do Ichiraku
na ramen jak to zwykle on.