poniedziałek, 31 października 2016

NBGT:Rozdział 22

Po śmiertelnej walce geninów z Konohy wraz z piątką dźwięku, Naruto udało się dogonić w końcu Sasuke, oboje znajdowali się w miejscu o nazwie „Dolina Końca” stojąc na posągach swoich przodków.
NU:Saaasuuuukeeee!
Brunet ignorował krzyk towarzysza i dalej szedł przed siebie.
NU:Zamierzasz uciec przede mną?
Dopiero teraz zaczął się obracać, kiedy już to zrobił, blondyn spostrzegł na połowie jego twarzy dziwne czarne znaki, a jedno oko było czarno-żółte.
SU:Hej, kretynie....Teraz to ty. Mówiłem już sakurze, przestań zawracać sobie mną głowę. Co to za mina? Hehehe.
NU:Dlaczego, dlaczego Sasuke. Dlaczego taki się stałeś?!
SU:A co cię obchodzę jaki się stałem. Może powiem w prost, skończyłem się z bawieniem w ninja z Konohy. Wracaj do domu.
NU:Chouji......Neji.....Kiba.....Shikamaru....Krzaczaste-brwi. Oni wszyscy ryzykowali życie by cię sprowadzić do wioski.
SU:A co mnie to. (odparł, odchodząc)
Naruto zacisnął pięści i rzucił się na swojego przyjaciela.
NU:Za kogo uważasz swoich towarzyszy z wioski, co?!
Następnie walnął go z w twarz.
SU:Towarzyszami powiadasz? Czy zostając z tzw.”Towarzyszami” stanę się chodź trochę silny? Zmierzam do Orochimaru.
NU:Orochimaru zabił trzeciego Hokage, oraz Kazekage a także zniszczył wioskę liścia. Myślisz że da ci moc tak po prostu? On chcę tylko twojego ciała jako nowy pojemnik!
SU:Dla mnie liczy się tylko mój cel, jeśli pomoże mi to w jego realizacji, to nie interesuje mnie nic innego.
NU:Jeśli nie posłuchasz głosu rozsądku, to zmuszę cię siłą.
SU:Hehehehehehe.
NU:Co cię tak śmieszy?
SU:Śmiałeś się wtedy.
NU:Wtedy?
SU:Byłeś podekscytowany walcząc ze mną pamiętnego dnia.
NU:To była zupełnie inna sytuacja, nie chciałem takiej walki, nawet teraz...
SU:A mam gdzieś, czego ty chcesz. (odparł podnosząc swojego towarzysza)
Uchiha westchnął i puścił Uzumakiego, po czym walnął go w brzuch, blondyn splunął krwią i poleciał w kierunku wody.
SU:”C..co to za moc, czy to o niej on mówił? Jeśli w tym stanie jest taka, to co będzie jak już w pełni uwolnię pieczęć? Hehehehehe niesamowite”
Naruto spadał na dno jeziora.
NU:”Zmienił się, wcześniej nie był taki silny”
Po chwili Uzumaki wypłyną z niego ciężko dysząc, zaraz potem ponownie ruszył na swojego przyjaciela, ten zrobił to samo.
NU:Obudź się w końcu!”
Sasuke kopnął swojego towarzysza w twarz, posyłając go znowu do jeziora.

SU:Już dawno się obudziłem, z głupiego snu w którym wraz z wami żyje sobie spokojnie w wiosce. Gdybym z wami został, nie zyskałbym takiej mocy. Dlatego opuściłem Konohę, dlatego pragnę mocy. „Moje marzenia nie są w przyszłości, są zakopane w przeszłości”

sobota, 29 października 2016

NBGT:Rozdział 21

Był gdzieś środek nocy, do domu Naruto ktoś się mocno dobijał.
NU:Kogo niesie o tej porze? (powiedział przecierając oczy)
Kiedy blondyn otworzył drzwi, zobaczył w nich różowo-włosą dziewczynę.
NU:Sakura-chan?
SH:Naruto....
NU:COOOOOOOOOOOOOOOOOOOO? (krzyknął tak głośno że obudził cały dom)
B:Co to za hałasy, wiedzie która jest godzina?
NU:Co ten idiota wyprawia, już ja mu przemówię do rozsądku. (powiedział, po czym błyskawicznie się przebrał)
NU:Dobra, czas ruszać.
Chi:A ty dokąd si wybierasz, o tej porze?
NU:Idę sprowadzić przyjaciela z powrotem do wioski.
Chi:Nie, jedynie gdzie pójdziesz to do łóżka.
NU:Nie jestem dzieckiem, nie zamierzam spać kiedy mój przyjaciel wyprawia głupstwa.
TS(Tsunade Senju):Naruto, nawet jeśli chcesz go sprowadzić to jesteś za młody na samodzielną misję.
NU:Misję?
TS:Tak, Sakura mi wszystko powiedziała. Dlatego daje wam nową misję, którą będzie sprowadzenie Sasuke do wioski.
NU:Misję?
TS:Tak, wybrałam kilku geninów z którymi stworzycie drużynę, także chodź za mną. A czy możecie się, zając tymczasowo Sakurą?
Vi:Oczywiście.
TS:Dziękuje
Tsunade oraz Naruto udali się po resztę ekipy, w której w skład wchodzili:Shikamaru, Kiba, Chouji, oraz Neji. Nastał świt, wszyscy po omówieniu strategii byli gotowi do wyruszenia, jednak zanim wyruszyli przyszła Sakura wraz zresztą.
SH:Naruto?
NU:Sakura-chan.
SH:Naruto, to będzie najważniejsza prośba w moim życiu. Proszę, sprowadź Sasuke, sprowadź Sasuke do mnie. (powiedziała zaczynając płakać)
NU:Sakura, naprawdę go lubi.
NU:W porządku, na pewno przyprowadzę Sasuke z powrotem, obiecuje na swoje życie. (odparł z podniesionym kciukiem i swoim uśmieszkiem)
SH:Naruto...
KI(KIba Inuzuka):Hej, jesteś pewny że możesz składać takie obietnice?
NU:Jasne, ja nigdy nie cofam danego słowa.
SN:Dobra, straciliśmy sporo czasu, lepiej wyruszajmy już.
-Tak jest odparli wszyscy.
P:Nie martw się, Naruto na pewno uda się sprowadzić Sasuke.
SH:Dziękuje. „Naruto, tylko ty jesteś jedyną osobą, która może to zrobić.”

I tak piątka geninów wyruszyła w pogoń za Sasuke.

NBGT:Rozdział 20

Był już wieczór, księżyc oświetlał spokojnie żyjącą wioskę, w nie wielkim lesie poza centrum wioski siedział, pewien młodzieniec.
SU:Cholera!
Nagle przed chłopakiem pojawiło się cztery osoby, trzech mężczyzn oraz jedna rudowłosa kobieta.
SU:Czego chcecie?
Ci nic nie powiedzieli tylko ruszyli zaatakować chłopaka. Na początku ruszył Gruby i próbował walnąć z pięści bruneta, jednak ten chwycił za jego rękę i przerzucił go przez siebie po czym posłał go na drzewo. Następnie kolejny zaatakował, jednak Uchiha wskoczył do góry, tamten na tym nie poprzestał i z ust wypluł pajęczą sieć, która przykleiła się do Sasuke, i rzucił nim o ścianę budynku. Uchiha próbował się rzucić, jednak kolejny chwycił go za głowę, i zaczął nim wycierać podłogę.
-Nie wiem czemu panu Orochimaru, ktoś taki.
-Czemu żyjesz w wiosce takiej jak ta, gdzie nie masz możliwości w pełni rozwinąć skrzydeł?
-Chodź z nami, a pan Orochimaru da ci moc.
-Chyba nie zapomniałeś o Itachim. Przemyśl tą propozycję, będziemy czekać na ciebie poza wioską. (odparł po czym cała czwórka zniknęła)
SU:Moim jedynym celem, jest zabicie Itachiego. (odparł zgniatając liść)
Kilkanaście minut później, Sasuke spakował swoje rzeczy i ruszył w kierunku bramy wioski, tuż przed nimi pojawiła się Sakura.
SU:Co ty tutaj robisz o tej porze?
SH:Jestem, dlatego ponieważ idziesz tą drogą, by opuścić wioskę.
SU:Idź spać.
SH:Dlaczego taki jesteś, dlaczego nic mi nie mówisz?
SU:Ponieważ nie widzę powodu, by to robić.
SH:Nienawidzisz mnie, zupełnie jak wtedy kiedy staliśmy się drużyną siódmą.
SU:Nie pamiętam.
SH:Racja, to było przecież tak dawno temu. Ale wtedy to był najlepszy czas w moim życiu. Wspólne misje, ty ja, Naruto oraz Kakashi-sensei. Mimo że czasami były ciężkie, to świetnie się bawiłam, tobie chyba także to się podobało.
SU:To prawda, myślałem kiedyś o takiej drodze, wspólne misje z wami jaką drużyną to jest właśnie ta droga. Jednak koniec końców, wybrałem zemstę. Tylko dla niej wciąż żyję.
SH:Słyszałam o twoim klanie, nie wiem jak to jest stracić całą rodzinę, ale wiem że samotność boli. Ale jeżeli zostałbyś ze mną, zrobiłabym wszystko byś tego nie pożałował. Ponieważ Sasuke-kun, ja cię kocham.
Sasuke się powoli obracał w stronę swojej towarzyszki.
SU:Nic się nie zmieniłaś, nadal jesteś irytująca. (odparł po czym zniknął)
SH:Sasuke-kun, proszę nie odchodź!
SU:Sakura...dziękuje ci (odparł pojawiając się za nią, po czym ją uśpił)
Sasuke opuścił wioskę i dołączył do czwórki wioski.
-Świetna decyzja, Sasuke-san.
SU:Skąd ta nagła zmiana zachowania?
-Proszę o wybaczenie nam naszego poprzedniego zachowania, ale kiedy opuściłeś wioskę jasnym stało się że będziesz naszym nowym przywódcą.

SU:Mam to gdzieś, chodźmy! Zaczęło się.

piątek, 28 października 2016

NBGT:Rozdział 19

Kiedy chidori oraz rasengan miały się ze sobą zderzyć, jednak w ostatniej chwili powstrzymuje to Kakashi, który chwycił za obie ręce, po czym posłał je na zbiorniki.
SH:Kakashi Sensei. (powiedziała szlochając)
KH:Sasuke, ten rozmiar chidori nie jest rozmiarem, który stosuje się wobec przyjaciół. Chyba nie miałeś zamiar zabić Naruto.
Sasuke tylko coś warknął pod nosem, po czym opuścił wszystkich, gdy spojrzał na zbiornik w który uderzyła technika Naruto, przeżył szok.
SU:”Cholera, Naruto jak daleko zaszedłeś”
KH:Niech zgadnę to ty nauczyłeś Naruto tej techniki. Nie uważasz że to zbyt wcześnie by go tego uczyć, mógł przecież zabić Sasuke?
J:I kto to mówi, chidori jest równie niebezpieczne. Ale nie spodziewałem się że użyje go przeciwko przyjacielowi. A może dzieje się między nimi coś innego.
KH:Dokładnie.
J:Hmm?
Goh:My także chcielibyśmy się dowiedzieć, co się dzieje między nimi.
KH:Ehh, w porządku. Dla Naruto Sasuke jest zarówno przyjacielem jak i rywalem. Ma na niego bardzo duży wpływ. Miał już dość ciągłego poniżania ze strony Sasuke. Od kiedy zaczęli naukę w akademii, zawsze był w jego cieniu. Zawsze próbował uciec z tego cienia. Naruto już nie chce być zauważony przez kogokolwiek z nas, najbardziej zależy mu na docenieniu przez Sasuke. W międzyczasie Sasuke obserwował jak Naruto szybko rośnie w siłę. I można powiedzieć, że role się odwróciły, on teraz czuł się tym gorszym. Zupełnie jakby stał ciągle w tym samym miejscu. Naruto stał się silny, natomiast Sasuke...
J:Zemsta? Itachi ma taki na niego wpływ, tak?
KH:To dlatego Sasuke nie chce dostrzec Naruto, jakby to zrobił musiał by zaprzestać temu, do czego całe życie dążył. Rywalizacja, to skomplikowana sprawa.
P:Naruto...
Popadli w niezbyt dobry nałów, chyba powinniśmy przemówić im do rozsądku.
KH:A więc, pozostawiam Naruto tobie. Ja mam swój własny problem, do tego jeszcze to chidori.
B:Ich relacje, przypominają relacje Goku oraz Vegety.
V:Co? Ja nigdy nie zachowywałem się jak jakiś gówniarz.
SG:Co ty mówisz, przecież zachowywałeś się podobnie. Ciągle powtarzałeś „Przewyższę cię Kakarotto, to ja jestem jedynym który cię pokona.”
V:To było dawno i nie prawda.
Chi:Robi się późno, chyba powinniśmy wracać do domu.
B:Racja.
Kiedy wszyscy się rozeszli na dachu zostali tylko Kakashi i Sakura.
KH:Nie martw się, wszystko wróci do normy.
SH:Tak.
W tym czasie Naruto siedział na jakimś budynki i rozmyślał nad dzisiejszą sytuacją.


czwartek, 27 października 2016

NBGT:Rozdział 18

Naruto oraz Sasuke ruszyli na siebie, atakując się pięściami. Każdy złapał jedną, następnie Uchiha próbował kopnąć blondyna z nogi, jednak ten ją chwycił po czym zaczął kręcić swoim przyjacielem. Gdy miał już nim rzucić, brunet kopnął blondyna w brodę wybijając w powietrze. Naruto szybko złapał równowagę i próbował z powietrza zaatakować swojego towarzysza, ten chwycił za jego rękę i przerzucił go przez siebie, następnie zaczął na na niego nacierać uderzając pięściami. Naruto podniósł gardę i blokował ciosy swojego przyjaciela, jednak Sasuke na tym nie poprzestał i kopniakiem posłał go na zwisające prześcieradło. Kiedy je zdjął, Naruto gdzieś zniknął.
Dopiero po chwili spostrzegł blondyna na zbiorniku, jednak świecące słońce nieco utrudniało widok. Uchiha wskoczył do góry, natomiast Naruto skoczył do niego i walnął go w twarz. Sasuke odbił się od płotu i ponownie ruszył na Uzumakiego.
SU:Przestań patrzyć się wokoło! (krzyknął i waląc go w twarz i posyłając na ziemie)
Następnie oboje biegli obok siebie, chwilę później Sasuke kopniakiem posłał Naruto na płot, po czym wziął go za kołnierz i zaczął walić go po twarzy.
S:Naruto!
NU:Przestań mnie nie doceniać! (odparł Uzumaki odpychając bruneta od siebie)
Oboje wzbili się w powietrze i zaczęli wymieniać ze sobą ciosy, po czym ponownie wylądowali na ziemi. Każdy zaczął dyszeć.
NU:Tajuu Kage Bushin No Jutsu! (krzyknął i stworzył kilkadziesiąt klonów)
Klony rzuciły się na członka klanu Uchiha, lecz nie stanowiły dla niego żadnego problemu. Sasuke niszczył jednego po drugim. W pewnym momencie cztery klony rzuciły na się na niego i zaczęły go kopać i wybijając w powietrze.
NU:U...zu....ma....ki...
Kiedy Sasuke leciał w górę tworzył jakieś znaki, nim Naruto go kopnął ten odbił jego kopniaka ramieniem.
NU:”Symbol Tygrysa?”
SU:Kaaton:Gokakyuu No Jutsu! (krzyknął i wypuścił ogromną kulę ognia)
Wszystkie klony oraz sporą część dachu szpitala spowił ogień.
SG:Niesamowite, potrafi wypuszczać z ust tak potężny ogień.
Got:Racja.
P:Naruto!
Kiedy ogień się rozwiał, w środku znajdował się Naruto wraz z klonem, który tworzył jakaś niewielką niebieską kulę z chakry w dłoni oryginału.
SU:C...co to za jutsu?
NU:Rasengan!
Goh:C. Co to za technika?
SG:Podobna jest trochę do Kamehameha.
SU:Cholera, chidori! (powiedział, tworząc w dłoni jakby kulę błyskawicę)
Tru:Ten Sasuke, stworzył w swojej dłoni błyskawice.
Got:Znają ciekawe techniki.
Vi:Ale jak tak dalej pójdzie to się pozabijają.
P:Mama ma rację, powstrzymajcie ich, dziadku, tato?
SG:Spokojnie, jestem pewien że wszystko się dobrze.
NU:Na pewno wygram!
SU:Nie bądź taki pewny!
SH:Przestańcie (powiedziała Sakura i ruszyła w kierunku przyjaciół)
Goh:Czekaj, to jest zbyt niebezpieczne!
W ostatnim momencie powstrzymał ją Goku.
SH:Puść mnie!
SG:Spokojnie, nic im nie będzie. Zaufaj mi.



środa, 26 października 2016

NBGT:Rozdział 17

Minęło kilka tygodni od ataku na Konohę, przez ten czas Naruto oraz Jirayi udało się znaleźć blond-włosą kobietę o imieniu Tsunadę, która objęła stanowisko 5 Hokage. Po przybyciu dzięki swoim niesamowitym zdolnością medyczny, zajęła się poważnie rannymi w tym Sasuke. Obecnie Sakura, Naruto oraz reszta przebywali w sali.
IU”:”Jesteś słaby, dlaczego jesteś taki słaby? Ponieważ....brakuje ci....nienawiści.”
SU:Hej Naruto. (powiedział mierząc swojego towarzysza wzrokiem jakby miał go zabić)
NU:Co jest?
SU:Walcz ze mną.
NU:Co? Przecież dopiero co zostałeś wyleczony.
SU:Po prostu ze mną walcz! (powtórzył aktywując Sharingana)
SH:Sasuke-kun.
Sasuke zerwał się z łóżka i stanął naprzeciw blondyna.
SU:Mam gdzieś że jest piątą Hokage, mogła się nie mieszać.
NU:Co powiedziałeś?
SU:Chciałeś walczyć, więc walczmy teraz. No chyba że się boisz.
SH:Proszę przestańcie, Naruto powiedz coś.
Goh:Ej to nie czas i miejsce na walkę, jesteście w szpitalu.
SU:Zamknij się i nie wtrącaj się.
Goh:”Co to za oczy?”
NU:W porządku, i tak miałem ci skopać tyłek. (odparł z pewnym siebie uśmieszkiem)
SU:W takim razie chodź za mną.
Naruto oraz Sasuke udali się na dach szpitala, reszta zrobiła to samo.
NU:”Co to za uczucie? Czuje ekscytację” Hehe.
SU:Co cię tak cieszy?
NU:Nic, po prostu cieszę się że cię w końcu pokonam.
SU:Odważne słowa jak na takiego cieniasa.
NU:Myślisz że zawszę będę cieniasem, który wszystko partoli.
SU:W takim razie chodź!
NU:Najpierw włóż ochraniacz, zaczekam.
SU:Nie potrzebuje go, i tak nie będziesz nawet w stanie zadrasnąć mojego czołą.
NU:Nie o to chodzi! To symbol że walczymy jako równy z równym jak na shinobi z wioski liścia przystało!
SU:Skończ pieprzyć, naprawdę sądzisz że jesteśmy sobie równi?
NU:Tak! Nigdy nie uważałem się za słabszego od ciebie.
SU:Dość tego, posunąłeś się za daleko!
NU:Tylko mi nie mów, że najpierw chciałeś ze mną walczyć, a teraz obleciał cię strach, Sasuke.
SU:Jesteś taki wkurzający.
NU:To dlatego że jesteś ciągle taki słaby.
SU:Naaaaarrrrrrruuuuuutttttttooooo!
NU:Ssssaaaaaaaasssssssuuuuukkkkeeeee!


NBGT:Rozdział 16

Tym czasem w wiosce liścia, walka Trzeciego Hokage z Orochimaru dobiegła końca. Udało się zapieczętować ręce wężowemu sanninowi, jednak kosztowało to Sarutobiego utratę życia.
O:Ty głupi starcze, oddaj mi moje ręce.
HS:Twoja głupota mnie rozbawia mój uczniu, mam nadzieje że wkrótce spotkamy się na tamtym świecie. (wypowiedział swoje ostatnie słowa, po czym padł na ziemie)
-Orochimaru-sama!
O:Możecie zdjąć barierę, misja zakończyła się niepowodzeniem.
Słudzy wężowego sannina zdjęli barierę i zabrali swoje mistrza do bazy, tymczasem walka pomiędzy wioskami nadal trwał. Jednak nagle pojawił się między nimi Gaara.
-Gaara-sama.
G:Koniec, macie zakończyć tę walkę.
Wszystkich shinobi zaskoczyło oświadczenie jinchuurikego piasku.
Baki:Co to ma znaczyć Garra? Wiesz że jesteśmy w trakcie wojny? (powiedział jounin Garry)
G:Pozwólcie że ja was o coś zapytam. Gdzie wy byliście, kiedy mnie porwano, czy którykolwiek z was udał się w pogoń za moimi porywaczami? No właśnie, a ten młody shinobi z wioski liścia, którego także porwano, mnie uratował od śmierci. Mimo że jesteśmy z różnych wiosek, to on nie zawahał się mi pomóc. Walczycie tylko dla własnych pobudek, nie dostrzegając prawdy.
Wszystkich zamurowało oświadczenie Garry, po kilku minutach shinobi postanowili go posłuchać i się wycofać.
KH:Świetnie się spisałeś, Naruto.
NU:E tam, to nic takiego.
Vi:Masz dobre serce.
Chi:Dokładnie.
I tak walki dobiegły końca, kilka dni później odbył się pogrzeb 3 Hokage jak i innych poległych na który przybyli wszyscy. Kilka dni później, Jiraya zaoferował Naruto małą podróż, w celu znalezienia pewnej kobiety.
NU:A co mnie obchodzi jakaś kobieta, ja chcę trenować.
J:Jeśli myślisz że wyruszamy tylko w celu znalezienia jej to się mylisz. Cały ten czas zamierzam poświęcić tobie i nauczyć się nowej techniki.
NU:Naprawdę, super! To ja idę spakować swoje rzeczy! (odparł podekscytowany i ruszył w kierunku swojego domu)
J:Jeju, nawet nie powiedziałem co będziemy trenować.
Po jakiś 30-minutach, Naruto był już gotowy do podróży.
J:Wszystko spakowałeś?
NU:Jasna sprawa.
J:W takim razie w drogę.

NU:Ossu!

wtorek, 25 października 2016

NBGT:Rozdział 15

Wściekłość Naruto coraz bardziej wzrastała, po chwili otoczyła go jakby czerwona powłoka z chakry lisa z jednym ogonem. Uzumaki machnął ręką czym wydłużył rękę z chakry, Itachi oraz Kisame odskoczyli do góry. Blondyn chwytając się skały, momentalnie przyciągnął się do niej, następnie pojawił się za Kisame i walnął go z pięści w twarz posyłając na ziemie. W tym właśnie momencie pojawił się Jiraya.
J:”Niedobrze, już pojawiła się powłoka z jednym ogonem, muszę szybko coś zrobić.”
K:Pojawił się sannin, jaki jest plan Itachi?
IU:Odwrót, sytuacja się zmieniła kiedy pojawił się Jiraya.
K:Rozumiem.
Członkowie Akatsuki zniknęli, natomiast Jiraya wziął jakiś paper ze znakiem pieczęci i ruszył do naruto, po czym przyłożył mu do ciała. Powłoka chakry zniknęła a jego wygląd wrócił do normy, po czym usiadł na ziemie.
J:Wszystko w porządku?
NU:Ero-sennin, co tu się dzieje?
J:Później ci opowiem, a teraz wracajmy do wioski
W tym właśnie momencie przed nimi pojawiła się Pan.
NU:Pan?
J:Co ty tu robisz?
P:Myślałeś że mnie tak łatwo zbyć? Nic ci nie jest?
NU:Nie, wszystko w porządku.
J:W takim razie wracajmy do wioski.
NU:Poczekajcie. (powiedział i wziął Garrę na plecy)
J:Co ty wyprawiasz, przecież on jest z innej wioski?
NU:Mam to gdzieś, pośpieszmy się i wracajmy.
J:No dobrze.
Kilkanaście minut później, shinobi z piasku zaczął otwierać swoje oczy.
G:Czy ja uma...rłem?
NU:Nie, nadal żyjesz.
G:Na...ruto? Dlaczego mi pomogłeś, przecież jesteśmy wrogami z innych wiosek?
NU:Być może, ale nie potrafiłbym zostawić osoby która jest podobna do mnie.
Chłopak nie wiedział co powiedzieć, jednak chwilę później odpowiedział coś co chłopaka a także resztę zaskoczyło.
G:Dzię...kuje.

Blondyn się tylko uśmiechnął.

poniedziałek, 24 października 2016

NBGT:Rozdział 14

Tym czasem w jakiejś jaskini, leżeli dwaj chłopcy w podobnym wieku. Chodź pochodzili z innych wiosek, to jedno ich łączyło. Naruto jakiś czas temu odzyskał przytomność, jednak piaskowy chłopak dopiero teraz się obudził.
G:Gdzie ja do cholery jestem?
NU:Widzę że i ciebie tamci goście porwali?
G:Ty....ty jesteś tym gościem z szpitalu i egzaminu na chuunina?
NU:Nie spodziewałem się że mnie pamiętasz.
G:Nie sądziłem że ktoś może interesować się taką nędzną i słabą kreaturą jak ty.
NU:To tylko znaczy że obaj jesteśmy do siebie podobni.
G:Co ty gadasz?
NU:Twój wzrok mówi wszystko, widzę że doskwierała ci samotność, chciałeś być przez kogokolwiek doceniany, nie mam racji?
Czerwonowłosego chłopaka mocno zaskoczyło zdanie blondyna.
NU:Żyjemy z podobnym brzmieniem, w tobie jak i we mnie zamknięty jest potwór.
G:Co?
NU:13 lat temu by ocalić moją wioskę, moi rodzice zapieczętowali we mnie lisiego demona, poświęcając swoje życie. Cała wioska mnie nienawidziła, patrzyła na mnie jak na jakiegoś potwora. I gdyby nie pewne osoby, to skończyłbym w podobny co ty sposób.
G:Co to za osoby?
NU:Moi przyjaciele, to oni uwolnili mnie od piekła jakim było samotność. Dlatego nie walczę dla siebie, tylko dla nich.
G:K...kim ty jesteś? (powiedział zaskoczony opowieścią chłopca)
NU:Naruto Uzumaki, przyszły hokage. Dattebayo!
Garra obrócił głowę i zaczął swoje przemyślenia po usłyszeniu historii chłopaka.
W tym właśnie momencie do jaskini weszli członkowie Akatsuki.
K:To którego bierzemy pierw.
IU:Z tego co nam powiedział szef, musi być numerycznie, czyli bierzemy pierw jedno-ogoniastego.
Kisame oraz Itachi wzięli Garrę i położyli go przed jakąś wielką statuą.
G:Puszczajcie mnie, bo nie ręczę za siebie.
NU:Zostawcie go wy dranie, zaraz porachuje wasze koście.
K:Patrz jaki pyskaty ten blondynek.
IU:Zostaw go, mamy ważniejszą robotę do załatwienia.
K:Jasne.
Itachi oraz Kisune stanęli na palcach ręki tej statuy, po chwili pojawili się hologramy reszty członków, jeden z nich miał jakieś dziwaczne oczy (fioletowe z czarnymi okręgami)
-Co jest, Itachi oraz Kisame?
K:Chcieliśmy poinformować, że udało nam się zabrać dwóch jinchuuriki, Ichibi oraz Kyuubiego.
-Doskonale w takim razie zacznijmy wyciągać z niego bijuu.
Wszyscy członkowie Akatsuki zaczęli koncentrować chakrę, po czym oczy statuły się otwarły a z jego ust wyleciała jakaś ciecz która zaczęła unosić pisakowego shinobi i wyciągać z niego bestie.
NU:GAAAARA!
Naruto poczuł w sobie silny gniew, jego niebieskie oczy zmieniły się na czerwone z pionową szparką w środku, jego charakterystyczne wąsiki, stały się trochę pogrubione, a blond włosy bardziej najeżone. W końcu rozerwał się z liny a jego ciało otoczyła czerwona chakra.
-Ta chakra?
IU:To chakra Kyuubiego.
Naruto momentalnie pojawił się między członkami i zabrał gaarę po czym opuścił jaskinię. Blondyn zostawił nieprzytomnego shinobi z piasku pod drzewem, a następnie staną naprzeciw Itachiego oraz Kisame.
J:Ta chakra, nie może być. Naruto!
P:”C..co to za dziwna energia, wyczuwam w niej żądzę mordu?”


sobota, 22 października 2016

NBGT:Rozdział 13

Itachi chwycił za szyję swojego brata, po czym przyłożył do ściany i potraktował go Mangekyo Sharinganem.
IU:Jesteś słaby, wiesz dlaczego jesteś taki słaby? Bo brakuje ci... nienawiści.
NU:”N...nie, Sasuke pokonany tak łatwo?”
Itachi momentalnie pojawił się przy blondynie i go ogłuszył, po czym razem z nim zniknęli i pojawili się za areną tuż przy drugim podobnie ubranie mężczyźnie.
IU:Kisame, udało ci się złapać Jinchuuriki jedno-ogoniastego?
K:Tak, widzę że ci także się udało złapać Kyuubiego.
IU:Napotkałem małe trudności, ale tak. Teraz lecimy do bazy.
K:Dobra.
Tym czasie na arenie, shinobi konohy walczyli z shinobi dźwięku oraz piasku, Goku, Gohan, Pan i reszta zaczęli się budzić.
B:Co się stało?
Chi:Ostatnie co pamiętam to jakieś spadające piórka.
Tr:CO tu się dzieje?
KH:Naszą wioskę zaatakowali, shinobi z pozostałych wiosek. To miejsce nie jest dobre dla cywili, udajcie się lepiej do chronu.
V:He, nie masz pojęcia do kogo mówisz. W końcu zaczęło się coś ciekawego dziać, co nie Kakarotto?
SG:Racja.
Kiedy Vegeta i Goku chcieli ruszyć do walki, nagle przybiegł Shikamaru, cały spanikowany.
SN:Kakashi-sensei!
KH:Co jest Shikamaru, jestem teraz obecnie trochę zajęty?
SN:Jakiś mężczyzna ubrany w czarny płaszcz z czerwonymi chmurami pokonał Sasuke, oraz porwał Naruto.
P:CO?! Niemożliwe.
SH:Sasuke-kun pokonany, a Naruto porwany?
KH:”Niedobrze, jeśli opis jest prawdziwy, to musi to być akatsuki.”
P:Dziadku, Tato chodźmy uratować Naruto.
Goh:Jasne.
SG:Pewnie.
J:Czekajcie! (krzyknął Jiraya i pojawił się w kłębie dymu)
KH:Jiraya-senesei.
J:Ja pójdę uratować Naruto, a wy zajmijcie tym bałaganem.
KH:Jesteś tego pewien?
J:Tak, w końcu to jest mój uczeń.
Kiedy Jiraya miał zamiar wyruszyć do niego podeszła Pan.
P:ehem Jiraya-san.
J:Co jest?
P:Chciałabym z panem wyruszyć.
J:Odmawiam, to może być zbyt niebezpieczne dla ciebie.
P:Ale ja nie jestem zwykłą dziewczynką, mam w sobie geny legendarnych wojowników, Sayianinów.
J:Wybacz, ale muszę się spieszyć, następnym razem, dobra? (odparł i znikł tak jak się pojawił)
Jednak czarnowłosa nie chciała dać za wygraną i ruszyła za sanninem w drogę.







piątek, 21 października 2016

NBGT:Rozdział 12

Nim walka się rozpoczęła, na arenie nastąpił wybuch, wszystkich zaszokowało to zdarzenie.
SU:Co się dzieje?
Kiedy dym się rozwiał na środku stała jakaś osoba w czarnym płaszczu z czerwonymi chmurami, wyglądem przypominał rybę. Miał wielki miecz owinięty bandażem, którym lekko przeciął Garre. Piaskowy chłopak był nieprzytomny.
T:Gaara!
Got:Co tu się dzieje?
Nim wszyscy chcieli coś zrobić, z niebie zaczęły lecieć białe pióra, po czym większość osób zaczęła zasypiać.
V:C..co to za sztuczka? (powiedział Vegeta)
Jednak na niego i resztę też to zadziałało.
SU:”Genjutsu, Kai! (powiedział i uchronił się przed techniką iluzji)
Kilku jouninów w tym Kakashi oraz Gai także się uchronili.
HS:Co tu się dzieje?
-Widzę że ostrożność zawodzi na starość, co nie Sarutobi Sensei. (powiedział czwarty Kazekage, po czym zdjął maskę)
HS:A więc to ty Orochimaru.
Czterech sługów wężowego sannina, którzy byli przebrani za odział anbu wyskoczyli z nich i stworzyli wielką fioletową barierę.
O:Tym razem nikt nie powinien nam przeszkadzać.
W tym czasie na korytarzu stadionu, przed Naruto oraz Shikamaru stanął mężczyzna ubrany w ten sam strój co tamten, który pojawił się na arenie. Z wyglądu przypominał trochę Sasuke, a także w oczach miał Sharingana.
-Naruto pójdziesz teraz ze mną.
NU:Takiego wała. (powiedział i rzucił się na tajemniczego mężczyznę) Jednak ten chwycił go za szyję po czym rzucił nim o ziemie, i walnął go w kręgosłup, krzyk chłopaka rozszedł się na całą arenę.
SU:”Ten głos, to był Naruto?”
Sasuke domyślając się że to może być głos jego kompana z drużyny, od razu podbiegł w miejsce w którym go słyszał. Kiedy tam przybył, przeżył szok. Tym który tam stał, okazał się jego brat, który zabił jego klan.
IU:Minęło sporo czasu, Sasuke.
SU:Itachi...Uchiha.
NU:Itachi Uchiha?
SN:Jest z tego samego klanu co Sasuke?
SU:Robiłem tak jak powiedziałeś, cały ten czas żyłem nienawiścią wobec ciebie. Miałem tylko jeden jedyny cel, zabić cię! To Koniec. (powiedział aktrywując Sharingana oraz Chidori)
Młodszy uchiha rzucił się na swojego starszego brata, jednak ten chwycił jego dłoń, po czym technika Sasuke się dezaktywowała. Jedna młody Uchiha nie dawał za wygraną i próbował go drugą dłonią zaatakować, lecz Itachi kopniakiem posłał go na drugi koniec korytarza.
NU:Sasuke! Ty draniu.
SU:Nie wtrącaj się Naruto! Już ci mówiłem, że czekałem na ten dzień całe życie, to moja walka!
Sasuke ponownie ruszył na swojego brata, ten jakby od niechcenia kopnął go z kolanka w twarz i posłał na ścianę.
SU:T..to mo...ja wa...lka!
IU:W porządku.
Itachi podszedł do swojego brata, ten od razu rzucił się na niego.
SU:Zdychaj!
Itachi walnął go w brzuch, potem w kark, następnie w brodę i zakończył to ciosem w brzuch, Sasuke splunął krwią i padł na ziemie.
SU:C..co ja robiłem przez ten czas, tyle treningu i nic się nie zmieniło. Jak to możliwe?


czwartek, 20 października 2016

NBGT:Rozdział 11

Po zwycięskiej walce Naruto, odbyły się kolejne walki które wyglądały tak jak w anime.
S:Zwycięzcą walki jest Temari.
T:Co?
SN:Mam dość.
NU:”Co ten kretyn wyprawia, już ja mu przemówię do rozsądku.” (powiedział do z siebie i skoczył z balkonu na arenę)
NU:Posłuchaj mnie skończony głupku...
SN:Kogo nazywasz głupkiem, głupku.
NU:...Jak mogłeś poddać walkę, kiedy zwycięstwo miałeś w kieszeni, to się w głowie nie mieści.
SN:Mógłbyś się w końcu przymknąć, zapomniałeś że czas na kolejną walkę.
NU:Kolejną walkę?....Rzeczywiście.
Po zakończeniu większości walk, nastał czas na walkę pomiędzy Garra a Sasuke, która już 2 razy została przekładana.
S:Dobra, jeśli Sasuke nie zjawi się za 10 minut, to zostaje zdyskwalifikowany.
NU:”Gdzie się do cholery podziewasz, Sasuke.
10 minut minęły i sędzia miał już ogłaszać koniec, jednak w deszczu liści pojawili się Sasuke oraz Kakashi.
S:Imię?
SU:Sasuke Uchiha.
NU:Ha, więc jednak raczyłeś się pojawić. Myślałem że stchórzysz myśląc, że prędzej czy później będziesz musiał walczyć ze mną.
SU:A co z tobą, wygrałeś?
NU:Pewnie!
SU:He, tylko nie myśl sobie za wiele, wciąż jesteś słaby.
S:Przybyliście w ostatniej chwili, już miałem cię zdyskwalifikować.
KH:Serio, co za szczęście. A więc wszystko w porządku.
NU:Tylko pamiętaj, nie przegraj z nim.
SU:Tak wiem.
NU:Ej Sasuke, ja też chcę z tobą walczyć.
SU:Taak.
Gara oraz Sasuke stanęli naprzeciw siebie, natomiast Naruto oraz Shikamaru wrócili na balkon dla zawodników.

S:A więc czas na ostatnią walkę, walczcie.

środa, 19 października 2016

NBGT:Rozdział 10

NU:”Cholera, nie mam już za wiele chakry, jak tak dalej pójdzie to przegram. Ostatni raz tak się czułem podczas treningu z Ero-senninem. Zaraz, zaraz mam jeszcze chakrę, dobra głupi lisie użycz mi trochę chakry.”
NH:Sędzio to się robi denerwujące, lepiej zakończ tą walkę bo w przeciwnym razie nie ręczę za siebie.
NU:Haaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Nagle ciało Naruto otoczył strumień powietrza, który zaczął unosić kamienie i skrawki ziemi.
NH:Co się dzieje?
Chwilę później pojawiły czerwone falujące wstążki chakry.
HS:Ta chakra, niemożliwe.
Po chwili wstążki zniknęły, a ciało blondyna otoczyła czerwona aura.
V:C..co to za moc?
SG:Trochę przypomina Kaio-kena.
P:Niesamowite.
HS:T”Ta chakra, to chakra Kyuubiego, ale kiedy ten chłopak nauczył się ją kontrolować?”
NU:Dobra do dzieła. (powiedział po czym nagle z niknął z pola widzenia Hyuugi)
NH:Gdzie on się podział?
Naruto pojawił się za Hyuugą po czym rzucił w niego kilka shurikenów, ten korzystając z rotacji chwycił je wszystkie po czym rzucił je w stronę Naruto. Blondyn znowu zniknął z pola widzenia i próbował zaatakować od tyłu. Neji to przewidział i ruszył na swojego przeciwnika.
SG:Szybki jest.
Kiedy Naruto zbliżał się do Hyuugi, ten znowu użył rotacji i oboje się zderzyli kunaiami, po czym nastąpiła wielka eksplozja.
Gdy dym opadł, z krateru wyszedł ciężko poobijany Neji i zaczął podchodzić do nadal leżącego nadal w drugim w kraterze Naruto.
NH:Widzisz, słabeusz zostanie zawsze słabeuszem,
Nagle ciało Uzumakiego zmieniło się w kłąb dymu, następnie spod ziemi wyskoczył Naruto i walnął z pięści w brodę Nejiego, ten padł na ziemie i nie mógł się już ruszyć.
NH:Kage Bushin, mogłem się domyślić, w końcu to twoja najlepsza technika.
NU:Nawet nie wiesz ile musiałem się napracować by ją opanować, w akademii za każdym razem oblewałem właśnie na tej jednej technice. Tak bardzo wierzyłeś że przeznaczenia nie da się zmienić, a teraz co? Każdy jego kowalem swojego losu i przestań gadać że jest inaczej. Bo w przeciwieństwie do mnie, nie jesteś słabeuszem.
S:Zwycięzca walki zostaje Naruto Uzumaki.
SH:Brawo! Naruto!
P:Wspaniale!
SG:Jest całkiem silny.
Goh:Racja, nigdy nie widziałem takiej walki, polegającej głównie na strategii i wykorzystywaniu elementów otoczenia.
Got:Nie sądziłem że posiada taką moc.
Tr(Trunks):Ja także
Chi:Bo oni w przeciwieństwie do was Sayianinów potrafią używać głowy podczas walki.
V:Pff.
Większość ludzi zaczęła wiwatować, widząc to Naruto zaczął biegać i machać.
NU:Dziękuje, dziękuje!

S:Że po takiej walce, nadal ma siłę by się cieszyć.

wtorek, 18 października 2016

NBGT:Rozdział 9

NH:Zanim zaczniemy walczy, muszę cię pochwalić że nie boisz się brać udziału w walce, której wynik jest z góry jest przesądzony.
NU:Tak, to zaraz ci pokaże jak bardzo się mylisz.
Hyuuga akrywował Byakugana, w odpowiedzi na to Naruto skrzyżował swoje palce, po czym stworzył kilka klonów cienia.
SG:Wow podobna technika do tej której Tenshinhan używał.
NH:Bezsens, nie ważne ilu z was będzie, oryginał jest tylko jeden.
Naruto wraz z klonami ruszył do ataku, Neji wskoczył do góry robiąc salto do przodu, po czym walnął dwa klony z góry. Kolejne ruszył także do ataku, członek klanu Hyuuga bez problemu to dostrzegł, następnie zaczął wirować niszcząc przy tym wszystkie klony.
NU:C..co to za technika?
Naruto powtórzył ostatnią technikę, tylko tym razem stworzył więcej klonów.
SH:”Czy on zgłupiał, przy takiej ilości klonów, szybko zmarnuje chakrę”
NH:”Wystarczy tylko znaleźć prawdziwego Naruto, wtedy reszta klonów powinna zniknąć.”
Neji zaczął mierzyć swoim Byakuganem klony naruto nie trzeba było długo czekać na efekty, gdyż poza ledwie chwili znalazł oryginał. Nie czekając na nic ruszył do ataku i walnął z otwartej dłoni w brzuch blondyna, ten splunął krwią.
P:Naruto...
NH:Mam cię.
NU:Jesteś pewien? (odparł po czym zniknął w kłębie dymu)
Naruto momentalnie pojawił się za brunetem i kopnął go w twarz, posyłając kilka metrów dalej. Hyuuga jak i spora część widzów była w sporym szoku.
NU:I co ty na to bałwanie?
NH:Ciesz się póki możesz. (odparł po czym przyjął jakąś dziwną pozycję)
Po chwili będąc jeszcze bardziej szybki ruszył na uzumakiego.
NH:4 uderzenia, 8 uderzeń, 16 uderzeń, 32 uderzenia, 64 uderzenia!
Naruto poleciał na sporą odległość do tyłu.
P:Naruto.
SH:Naruto.
Naruto próbował wstać, jednak nie był w stanie.
NH:Nawet nie próbuj wstawać, to bezużyteczne.
NU:Cholera!
NH:Panie sędzio, to chyba konie walki.
S:Racja, ogłaszam że zwycięzcą walki jest,,,,,
Nie dokończył gdyż zauważył że blondyn się podnosi.
NH:Niemożliwe.
NU:Myślisz, że ja tak łatwo się poddam.
NH:Dlaczego, dlaczego dalej walczyć?

NU:Ponieważ mówią na mnie słabeusz, udowodnię że się mylą.

poniedziałek, 17 października 2016

NBGT:Rozdział 8

Następnego dnia, w końcu nastał dzień finału egzaminu na chunnina. Większość mieszkańców udało się na arenę, w tym byli Pan, Goku oraz reszta. Przed widownią byli większość finalistów, no może z wyjątkiem Naruto oraz Sasuke.
SN(Shikamaru Nara):No proszę, widzę że nie wszyscy się jeszcze zjawili.
SH(Sakura Haruno):Gdzie jest Sasuke-kun oraz Naruto?
P:Gdzie jest Naruto?
V:Pewnie zapomniał o tym finale.
Goh:Może polecę go poszukać? (zaproponował Gohan)
P:Nie ma takiej potrzeby Tato, wierze że się pojawi.
Vi:Pan, skąd możesz mieć taką pewność?
P:Po prostu to wiem.
W tym momencie na pewnej polanie, spał sobie pewien 13-letni blond-włosy chłopiec, dopiero ćwierkanie ptaków go obudziły.
NU:Ahhhhhhhh.... ale fajnie mi się spało. (powiedział rozciągając się)
Po chwili, chłopak spostrzegł wybuchy petard znad stadionu.
NU:Cholera, nie mówicie że zaspałem!
Naruto szybko zerwał się i z całych sił pędził w kierunku stadiony, co róż potrącając jakiś przechodniów.
NU:”Przepraszam, Z drogi śpieszę się, uwaga, sorry, wybaczcie!
Po jakiś kilkunastu minutach, chłopak zaczął dostrzegać arenę.
NU:Już tak, zaraz będę na miejscu!
Jakieś pięć minut późnij, chłopak wleciał dosłownie na „placka” na arenę, krzycząc „Zdążyłem”
SH:Naruto.
P:Przybył.
Chi:Znika gdzieś na cały dzień bez słowa, i na tak ważny dzień się spóźnia, widać brak wychowania.
SG:Daj spokój chichi, przecież w końcu przybył.
NU:A gdzie jest Sasuke?
SN:Jego także nie ma.
S(Sędzia) Ej wy tam uspokójcie się. Chciałbym przywitać państwa na finale egzaminu na chuunina. Nie przedłużając pierwsza walka odbędzie się między Naruto Uzumakim a Nejim Hyuuga. Wybranych zawodników proszę o pozostanie na arenie, a resztę zawodników proszę o opuszczenie areny.
S:Zasady są takie jak podczas eliminacji, jeśli wszystko zrozumieliście to walkę uważam za otwartą!


niedziela, 16 października 2016

NBGT:Rozdział 7

Minęło pół dnia od kiedy Naruto przyzwał Gamabuntę, ropucha kontynuowała swoje wyzwanie, i ciągle próbowała zrzucić chłopaka z siebie. Nie raz wpadała do wody czy na jakieś drzewa, jednak chłopak był bardzo zawzięty.
G:Złaź ze mnie, wreszcie!
NU:Nie, udowodnię że jestem wart twojej uwagi.
G:Jak chcesz, ale nie miej mi tego za złe. (odparł i wybił się w powietrze)
Następnie z wielką prędkością spadł na ziemie, blondyn się zawirował i już leciał powoli ku ziemi.
NU:O nie, ja tak łatwo się nie poddam! Kage Bushin No Jutsu!
Naruto z pomocą klonów, które go wciągnęły go na ropuchę, prawie udało się mu utrzymać cały dzień. Lecz niestety zemdlał i ponownie leciał ku ziemi.
J:”Niedobrze, jeśli spadnie z tej wysokości to zginie”
Nim Blondyn upadł, Gamabunta uchronił go swoim językiem.
G:”Niewiarygodne, ten chłopiec jest pierwszym od czasów 4 hokage który był w stanie utrzymać się tak długo na mnie. Jiraya ty draniu, doskonale wiem że ten dzieciak mnie przywołał. Niewiarygodne, że w tym wieku ma aż tak duże zapasy chakry.” (powiedział do siebie, po czym zniknął w kłębie dymu)
Jiraya wziął nieprzytomnego Naruto i zaniósł go do jego domu. W tym momencie wszyscy jedli kolacje, chwilę później spostrzegli białowłosego sannina.
B:O już jesteście.
P:Nic mu nie jest? (powiedziała Pan, która podeszła do sannina)
J:Spokojnie, jest tylko trochę przemęczony.
Vi:Nie przesadzacie z trochę jego treningiem, przecież to tylko dziecko?
Goh:Co ty mówisz, przecież ja także w jego wieku sporo trenowałem.
Chi:Gohan, ty jesteś w połowie sayaninem, a on jest zwykłym człowiekiem, to są dwa inne światy.
Jiraya nie uczestniczył w dyskusji tylko poszedł zanieść swojego ucznia do jego pokoju.
Następnego dnia... był świt, słońce szykowało się do wzniesienia i rozbudzenia mieszkańców wioski, Naruto o dziwo dziś dość wcześnie wstał i poszedł na pole treningowe nr.7.
NU:”To już jutro, muszę się przyszykować, nie mogę się lenić.”

Naruto stworzył kilkanaście klonów i rozpoczął z nimi sparing, następnie postanowił potrenować kontrole chakry nad jeziorem a na koniec potrenował taijutsu. Po całodniowym treningu, blondyn nie miał nawet sił by dojść do swojego domu.

sobota, 15 października 2016

NBGT:Rozdział 6

Po zjedzeniu sporej ilości ramenu, Naruto udał się na trening z Ero-senninem, natomiast Goku wrócił do domu.
P:Gdzie byłeś dziadku?
SG:Byłem z naruto na obiedzie.
P:A gdzie on?
SG:Mówił że idzie na jakiś trening, chciałem iść z nim ale powiedział że innym razem.
P:Rozumiem.
Tym czasem gdzieś obok wielkiej przepaści, stali Jiraya oraz Naruto.
J:Słuchaj Naruto, teraz zaczniemy brać treningi, czas byś zaczął korzystać z chakry lisa.
NU:Ale jak ja mam to zrobić?
J:Zaraz zobaczysz.(odparł i pstryczkiem posłał blondyna w stronę przepaści)
Naruto krzyczał spadając w dół, próbował się złapać skał, jednak one były zbyt śliski. Nawet kontrola chakry tutaj nic nie pomagała.
NU:”Cholera, jeśli zaraz czegoś nie zrobię, to zginę.”
Nagle naruto znalazł się w zupełnie innym miejscu, jakimś tunelu który wypełniała woda po kostki. Coś mu mówiło by zacząć iść w głąb tego tunelu, z lekkim zawahaniem zrobił to. Gdy doszedł do końca, spostrzegł ogromną klatkę zza której były czerwone ślepia.
NU:T...ty jesteś lisim demonem.
Ky(Kyuubi):O nie spodziewałem się, że tu kiedykolwiek przyjedziesz. Najchętniej bym cię rozerwał na strzępy i zjadł, ale jak na złość powstrzymuje ta klatka. Czego czego chcesz? (powiedział basowym głosem)
NU:Dobra cuchnący lisie, skoro mieszkasz w moim ciele to jako zapłatę za czynsz biorę twoją chakrę!
Ky:Hahahahahahahahahahaha, odważne słowa jak na takiego gnojka. A więc dobrze, z racji tego że odważyłeś si do mnie przyjść, podzielę się z tobą moją chakrą.
Czerwona chakra z klatki przypłynęła do naruto i go otoczyła. Wtedy blondyn poczuł w sobie ogromną moc. Następnie przegryzł sobie kciuk i złożył jakieś znaki.
NU:Kuchiyose No Jutsu!
Pojawił się ogromny dym w którym znajdowała się gigantyczna ropucha z fajką w ustach.
-A co to ma znaczyć, gdzie ja do licha jestem?
NU:Udało się, przywołałem ją!
-Kim ty gówniarzu jesteś?
NU:Nazywam się Naruto Uzumaki.
-Powiedz mi lepiej kto mnie tu przywołał, pewnie ten stary zboczeniec Jiraya, gdzie jesteś Jiraya, wyłaś nie chowaj się tchórzu .
NU:Jeśli chodzi o to, panie żabo.
-Hę?
NU:To ja cię przywołałem.
G:Hahahahaahahahan, naprawdę mam uwierzyć że mnie wielkiego Gamabuntę wielkiego króla ropuch, przyzwał taki szczyl jak ty.
NU:Ale to prawda, nie kłamie.
G:W takim razie udowodnij to, jeśli utrzymasz się na mnie 1 dzień, to ci wówczas uwierzę.
NU:W porządku.

I tak rozpoczęło się wyzwanie rzucone przez Gamabuntę.

piątek, 14 października 2016

NBGT:Rozdział 5

Naruto zaprowadził resztę do swojego nowego domu. Były do dwa średniej wielkości domy, połączone jednym korytarzem, każdy miał po 3 piętra w których były po 2 pokoje.
V:I my niby mamy mieszkać w tym syfie, odmawiam.
B:Uspokój się Vegeta, drobne porządki i wszystko będzie jak nowe.
Chi(Chi-Chi): To się zabieramy do roboty. (powiedziała i zaczęła sprzątać)
Vi:Pomogę tobie Mamo (zaproponowała Videl)
Naruto także podziwiał dom swoich rodziców, nagle każdy usłyszał jakieś odgłosy z tarasu. Naruto momentalnie się tam pojawił i spostrzegł Vegete trzymającego za kołnierz Jiraye.
V:Kim ty jesteś i czego tu chcesz?
J:Ja przyszedłem tylko do tego oto chłopca.
NU:Ero-sennin!
V:Znasz go?
NU:Tak, to mój mistrz.
Vegeta puścił Jirayę.
J:Masz dziwacznych znajomych (skomentował białowłosy sannin)
Blondyn się tylko uśmiechnął, po czym wszyscy udali się do środka. Nagle spostrzegł zdjęcie na którym jest jakiś blond-włosy mężczyzna, który obejmował czerwonowłosą kobietę, widać było że była w ciąży.
NU:Czy to oni?
J:Tak, to twój ojciec Minato oraz Matka Kushina. Pamiętam to chwilę, zupełnie jak by to było wczoraj.
NU:Naprawdę?
J:Tak, w końcu to ja im robiłem to zdjęcie.
Po chwili do Jirayi oraz Naruto podszedł Goku, który nadal wyglądał jakby był w wieku Naruto, gdyż nie przywrócono go do normalnego wzrostu.
SG:Ej Naruto?
NU:Co jest?
SG:Dostanę tu coś dobrego do jedzenia?
NU:Jasne chodź za mną.
J:Dobra, to widzimy się później na treningu.
NU:W porządku.
Naruto oraz Goku poszli do ulubionej butki z jedzeniem , a właściwie baru o nazwie Ichiraku Ramen.
-O witaj Naruto, widzę że przyprowadziłeś nowego kumpla.
NU:Tak, poproszę o po 3 talerze ramenu.
Po chwili kucharz przyniósł dane zamówienie, gdy Goku spróbował był w siódmym niebie.
SG:Wow jakie to dobre, jeszcze nigdy nic tak wspaniałego nie jadłem.
NU:A widzisz.
SG:W takim razie poproszę jeszcze 5 misek.
NU:Co? To ja poproszę 10 misek.
SG:Jednak zmieniam zamówienie, chciałbym 15 misek.
NU:To ja biorę 20 misek!
Oboje zamawiali coraz więcej misek, lecz Naruto przegrał z ogromnym apetytem Sayianina.


poniedziałek, 10 października 2016

NBGT:Rozdział 4

Naruto, Pan oraz reszta przybyli do Konohy, wszyscy z wyjątkiem Naruto byli zaskoczeni tym miejscem.
B:Co to za miejsce, u nas nie ma takich wiosek?
NU:To jest właśnie Konoha.
Vi:Niesamowita.
Goh:Dokładnie.
Naruto zaprowadził resztę przed gabinet Hokage, po zapukaniu i otrzymaniu zaproszenia wszedł do środka.
HS(Hiruzen Sarutobi): O Naruto, co cię do mnie sprowadza?
NU:Witaj Staruszku, mam do ciebie prośbę, ostatnio udałem się na samotny trening poza wioskę i poznałem tych ludzi, okazało się że nie mają się gdzie podziać, czy można było ich tu zakwaterować?
HS:Przepraszam, ale czy wy jesteście shinobi?
SG:Co to jest shinobi?
HS:Ehh, shinobi to inaczej ninja który wykonują różnie misje, uczą się i rozwijają swoje umiejętności a także walczą z różnymi przeciwnikami.
SG:Nie jesteśmy shinobi, tylko elitarnymi wojownikami, ale myślę poniekąd jest to ze sobą trochę powiązane.
HS:A skąd wy w ogóle przybyliście, jeśli mogę zapytać?
Goh:My pochodzimy z góry Pauzu.
B:A my z Satan-city.
HS:Pierwszy raz słyszę o takich nazwach, muszę coś sprawdzić. (powiedział i wyciągnął zwój)
HS:Tak jak myślałem, prawdopodobnie przenieśliście się nie tylko w czasie ale także między Uniwersami.
Wszystkich zaskoczyło to co powiedział 3 Hokage.
Goh:Ale czy jest to w ogóle możliwe?
HS:Póki co muszę dokładnie zbadać tą sprawę, jeśli rzeczywiście chcecie zostać u nas to wypełnijcie te oto papiery.
Wszyscy przybysze zrobili to co powiedział im Sarutobi.
HZ:Co do waszego zakwaterowania, to będzie mały problem, gdyż większość już jest zajęta. Chyba że Naruto by was przez jakiś czas przetrzymał.
NU:Z tym nie byłoby problemu, tylko że mógłbym ugościć tylko jedną rodzinę.
HZ:Rozumiem, chyba nie będę miał wyboru.
P:Co na pan na myśli?
HZ:Naruto, chciałem ci to powiedzieć kiedy będziesz starszy, ale chyba nie mam wyboru.
NU:O czym mówisz staruszku?
HZ:Chodzi o twoich rodziców.
Na wzmiankę o rodzicach chłopak się mocno zdziwił.
HZ:Zapewne wiesz o incydencie z lisem sprzed 13 lat?
Blondyn tylko kiwnął twierdząco głową.
HZ:Tym którzy w głównej mierze poświęcili się ochraniając wioskę przed Lisiem Demonem byli twoi rodzice. Ojciec czwarty Hokage Minato Namikaze, oraz Matka Kushina Uzumaki. Zostawili ci swój dom, który miałeś dostać na 18 urodziny, ale że sytuacja się zmieniła to dam ci go teraz.
Dla chłopaka ta wiadomość była trochę za mocna, aż musiał usiąść i wszystko przetrawić. Nie tylko on był tym zszokowani, ale także reszta zebranych także.
P:Naruto, wszystko w porządku?
NU:Tak. (odparł po chwili)
NU:Dziękuje staruszku że mi to powiedziałeś. (dodał z uśmiechem na twarzy)
HS:Naruto...
NU:To gdzie się znajduje ten dom?
HS:A racja, znajduje się kilka metrów na północ od centrum wioski.

NU:Dziękuje za wszystko staruszku.

niedziela, 9 października 2016

NBGT:Rozdział 3

Minęły dwa tygodnie od kiedy Naruto i Pan opuścili wioskę i ruszyli w celu znalezienia pozostałych smoczych kul, na szczęście nie zajęło im to długo, wystarczyły dwa tygodnie by je znaleźć.
P:W końcu znaleźliśmy resztę smoczych kul. (powiedziała radośnie czarnowłosa)
NU:W takim razie przyzwij tego smoka i wypowiedz życzenie.
P:Dobrze. Przybywaj Shenlong i spełnij me życzenie.
Niebo zaczęło robić się czarne, oraz zaczęły także strzelać błyskawice, po chwili pojawił się wielki zielony smok.
NU:N...niesamowite.
-Wypowiedz swoje życzenie.
P:Przenieś mnie do miejsca w którym są moi rodzice!
Shenlong próbował to zrobić, jednak nic się nie stało.
P:Co się stało?
-Niestety to życzenie jest poza moim zakresem, poproś o coś innego.
P:I co teraz?
NU:Może poprosić by twoją rodzinę przenieść tutaj, co o tym myślisz?
P:Świetny pomysł. W takim razie przenieść całą moją rodzinę i przyjaciół tutaj.
-W porządku.
Sekundę później przed Pan oraz Naruto pojawili się:Goku, Gohan, Goten, Videl, Chi-Chi, Vegeta, Bulma, Trunks.
SG (Son Goku):Gdzie my jesteśmy?
P:Tato, Mamo. (powiedziała i podbiegła do swoich rodziców)
Goh:Pan, całe szczęście że jesteś cała.
Vid (Videl):Gdzie my się przedostaliśmy?
P:Poprosiłam Shenlonga by mnie do was przeniósł, ale nie mógł tego dokonać, więc poprosiłam by was do mnie przeniósł.
SG:Rozumiem, w ostatnim momencie nas uratowałaś. Fuzja się skończyła a my nie mieliśmy już energii na walkę z Omega Shenronem, gdybyś spóźniła się sekundę dłużej do zostałaby z nas plama.
Goh:Tak właściwie to kim jest chłopiec.
Pan:Właśnie to mój nowy przyjaciel Naruto, to on mnie znalazł i mnie uratował.
Goh:Rozumiem, miło mi cię poznać dziękuje że zająłeś się Pan. Nazywam się Son Gohan, a to moja żona Videl, Ojciec Son Goku, matka Chi-Chi, brat Goten oraz przyjaciele Trunks, Vegeta oraz Bulma.
NU:Nie ma za co, mnie również.
V(Vegeta): I gdzie mi się teraz mamy podziać?
NU:Spokojnie możecie zostać u mnie w wiosce Konoha, Hokage na pewno się zgodzi.
B(Bulma):Hokage, Konoha to to jest?
NU:Chodźcie za mną to wszystko wam opowiem.

Naruto wraz resztą udali się do konohy.

sobota, 8 października 2016

NBGT:Rozdział 2

Następnego dnia, dziewczyna znaleziona przez Naruto oraz Jiraye zaczęła otwierać oczy. Pierwsze co zrobiła to rozglądała się po pomieszczeniu w którym się znajduję.
-Gdzie ja jestem?
NU:Widzę że się w końcu obudziłaś (powiedział Naruto wchodząc do pokoju)
-Kim jesteś i co to za miejsce?
NU:Spokojnie, Nazywam się Naruto Uzumaki. Wczoraj znalazłem cię nieprzytomną w lesie, postanowiłem cię zabrać do siebie i opatrzyć.
P:Rozumiem, dziękuje ci. Ja nazywam się Pan, miło mi cię poznać.
NU:Mnie również.
Czarnowłosa chwile spostrzegła cztero-gwiezdną kulę.
P:To DragonBall.
NU:Dragon co? (spytał nic nie rozumiejąc)
P:Skąd masz tą kulę?
NU:Leżała koło ciebie, więc ją wziąłem.
P:”Rozumiem, jeśli istnieje ona w tym miejscu, to muszę znaleźć resztę i wrócić do poprzedniego miejsca w którym dziadek i Vegeta-san walczyli z Omega Shenronem.”
P:Pokażesz mi jak wyjść z tej wioski?
NU:Pewnie, a co już uciekasz?
P:Niestety, ale muszę coś jeszcze zrobić.
Naruto odprowadził swoją nową koleżankę pod bramę wioski, kiedy razem szli przez Konohę, dziewczyna podziwiała wioskę.
P:Nigdy nie widziałam takiego miejsca, więc ty tutaj mieszkasz?
NU:Tak, zgadza się.
Chwilę później oboje dotarli pod bramę wioski.
P:Jeszcze raz dziękuje ci za wszystko.
W tym momencie z plecaka dziewczyny wyleciał jakiś mały robot, który mocno zaskoczył blondyna.
NU:C..co to jest?
P:to jest mój przyjaciel Gil.
NU:Dziwacznie wygląda?
P:Nie mów mi że nigdy nie widziałeś robota?
NU:Nie,
P:Dobra, Gil zlokalizuj mi wszystkie Dragon Ball'e.
NU:Właśnie czym są te „Dragon Ball'e”?
P:Są to smocze kule które mają magiczną moc, po zebraniu wszystkich siedmiu pojawia się wielki smok i spełnia ci dowolne 3 życzenia.
NU:Naprawdę?
P:Tak.
NU:Mógłbym wyruszyć z tobą i zobaczyć na własne oczy.
P:Jasne, czemu nie.
NU:Super.
I Tak Naruto i Pan wyruszyli w podróż w poszukiwaniu pozostałych 6 smoczych kul.



piątek, 7 października 2016

NBGT:Rozdział 1

                                                        INNY ŚWIAT, KONOHA GAKURE

W pewnej nie wielkiej wiosce zwanej Konoha – Gakure, mieszka pewien blond-włosy chłopiec o imieniu Naruto, do niedawna był nienawidzony przez wszystkich mieszkańców wioski, jednak dzięki silnej determinacji i ciężkiej pracy powoli zaczął przyciągać do siebie innych, przynajmniej jeśli chodzi o rówieśników gdyż większość osób nadal go nienawidzi. Obecnie chłopak wraz z swoim mistrzem białowłosym Sanninem o imieniu Jiraya, przygotowuje się do finału egzaminu na chuunina.
NU:Kuchiyose no jutsu! (krzyknął i próbował przywołać średniej wielkości żabę)
Lecz kiedy dym się rozwiał, znowu przywołał kijankę dodatkowo z jedną kończyną.
J:Jezus, ty rzeczywiście jesteś kompletnym beztalenciem.
NU:Zamknij się, powinieneś jako mistrz bardziej się przykładać a nie oglądać się za panienkami!
J:Durniu, mówiłem ci przecież że zbieram materiał do książki.
NU:Jasne, jasne ta se wmawiaj.
J:Dobra, dobra spróbuj jeszcze raz.
Naruto postanowił spróbować jeszcze raz przywołać żabę, ale skończyło się tak jak poprzednio.
J:Lepiej będzie jeżeli na dzisiaj skończymy.
NU:Nie, ja mogę nadal trenować.
J:Rób tak dalej a zatrenujesz się na śmierć, jeśli ze mną pójdziesz to postawię ci ramen.
NU:Serio? Już idę.
Kiedy Jiraya oraz Naruto szli przez las, nagle spostrzegli skrawek ciała w krzakach.
NU:Ero-sennin, co to może być?
J:Zaraz się dowiemy.
Sannin wyciągnął z krzaków ciało, okazało się że to jakaś czarnowłosa dziewczyna (na oko była w wieku tym samym co naruto, ubrana w czerwoną bluzkę oraz białe spodnie a na głowie miała pomarańczową chustę)
J:Jest nie przytomna, trzeba ją zabrać do szpitala.
NU:Ero-sennin, spójrz tu jest jeszcze jakaś kula. (wskazał na 4-gwiazdkową kulę)
Naruto i Jiraya poszli zanieść dziewczynę do szpitala w wiosce, lecz niestety nie było już miejsca.
J:I co my teraz zrobimy?
NU:Daj wezmę ją do siebie, i przynajmniej na jakiś czas ugoszczę ją.
J:Jesteś pewien.
Blondyn tylko kiwnął głową.
J:Tylko nie rób z nią jakiś dziwacznych rzeczy.
NU:Nie jestem tobą, Ero-sennin.

Naruto zaniósł dziewczynę do swojego domu i położył ją na swoim łóżku, a on sam poszedł położyć się na kanapie w salonie.

czwartek, 6 października 2016

NBGT:Prolog

Postanowiłem crossover Naruto oraz Dragon Ball GT mam nadzieje że nie jest źle.


W pewnym miejscu trwała walka pomiędzy dwójką najpotężniejszych wojowników we wszechświecie. Jednym z nich była osoba która wyglądem trochę przypominała małpę (miała z tyłu ogon, na tułowiu prócz szyi, klatki oraz dłoni czerwone futro, także miała tego samego koloru włosy oraz obwódki wokół oczów. Ubrana była w białe spodnie z niebieskim pasem oraz czarno- pomarańczową kamizelkę. Drugą był osoba która trochę przypominała smoka, miała gruby biały pancerz, znad ramieni wystawały ostrza.
GG(Gogeta): Co jest tylko na tyle cię stać?
OS(Omega Shenron): Niech to szlag! Ja tak łatwo nie dam się pokonać, o nie! (odparł po czym zaczął tworzyć jakąś czerwoną kule energii w swoich dłoniach)
W odpowiedzi na ten atak, Gogeta wystawił przed siebie swoje dłonie. Po chwili pojawił się przed nim wielki okrąg a w nim średniej wielkości niebieska kula energii.
OS:Użyje mojego najsilniejszego ataku i zmiotę cię z powierzchni ziemi.
GG:Żebyś się nie przeliczył. (odparł z pewnym siebie uśmieszkiem)
OS:Giń! Omega Blaster! (krzyknał i wystrzelił poscisk)
GG:Big Bang Kamehameha! (krzyknął i także wystrzelił swój pocisk)
Kiedy techniki się zderzyły zaczęły się ze sobą siłować. Ich moc była tak potężna że wytworzyła wyrwę która bardziej przypominała jakiś portal. Ta wyrwa zaczęła wszystko wciągać.
Goh (Gohan):Trzymajcie się, bo zostaniecie wciągnięci w to coś)
Nagle pewną czarnowłosą dziewczynę zaczął wciągać.
Goh:Pan!
Mimo że próbowała się z tego wyrwać, to przyciąganie było zbyt silne. Gogeta próbował uratować Pan, jednak nim do niej dotarł to portal wciągnął dziewczynę.
GG:Nie!
Goh:PAAAAAAAN!