sobota, 22 października 2016

NBGT:Rozdział 13

Itachi chwycił za szyję swojego brata, po czym przyłożył do ściany i potraktował go Mangekyo Sharinganem.
IU:Jesteś słaby, wiesz dlaczego jesteś taki słaby? Bo brakuje ci... nienawiści.
NU:”N...nie, Sasuke pokonany tak łatwo?”
Itachi momentalnie pojawił się przy blondynie i go ogłuszył, po czym razem z nim zniknęli i pojawili się za areną tuż przy drugim podobnie ubranie mężczyźnie.
IU:Kisame, udało ci się złapać Jinchuuriki jedno-ogoniastego?
K:Tak, widzę że ci także się udało złapać Kyuubiego.
IU:Napotkałem małe trudności, ale tak. Teraz lecimy do bazy.
K:Dobra.
Tym czasie na arenie, shinobi konohy walczyli z shinobi dźwięku oraz piasku, Goku, Gohan, Pan i reszta zaczęli się budzić.
B:Co się stało?
Chi:Ostatnie co pamiętam to jakieś spadające piórka.
Tr:CO tu się dzieje?
KH:Naszą wioskę zaatakowali, shinobi z pozostałych wiosek. To miejsce nie jest dobre dla cywili, udajcie się lepiej do chronu.
V:He, nie masz pojęcia do kogo mówisz. W końcu zaczęło się coś ciekawego dziać, co nie Kakarotto?
SG:Racja.
Kiedy Vegeta i Goku chcieli ruszyć do walki, nagle przybiegł Shikamaru, cały spanikowany.
SN:Kakashi-sensei!
KH:Co jest Shikamaru, jestem teraz obecnie trochę zajęty?
SN:Jakiś mężczyzna ubrany w czarny płaszcz z czerwonymi chmurami pokonał Sasuke, oraz porwał Naruto.
P:CO?! Niemożliwe.
SH:Sasuke-kun pokonany, a Naruto porwany?
KH:”Niedobrze, jeśli opis jest prawdziwy, to musi to być akatsuki.”
P:Dziadku, Tato chodźmy uratować Naruto.
Goh:Jasne.
SG:Pewnie.
J:Czekajcie! (krzyknął Jiraya i pojawił się w kłębie dymu)
KH:Jiraya-senesei.
J:Ja pójdę uratować Naruto, a wy zajmijcie tym bałaganem.
KH:Jesteś tego pewien?
J:Tak, w końcu to jest mój uczeń.
Kiedy Jiraya miał zamiar wyruszyć do niego podeszła Pan.
P:ehem Jiraya-san.
J:Co jest?
P:Chciałabym z panem wyruszyć.
J:Odmawiam, to może być zbyt niebezpieczne dla ciebie.
P:Ale ja nie jestem zwykłą dziewczynką, mam w sobie geny legendarnych wojowników, Sayianinów.
J:Wybacz, ale muszę się spieszyć, następnym razem, dobra? (odparł i znikł tak jak się pojawił)
Jednak czarnowłosa nie chciała dać za wygraną i ruszyła za sanninem w drogę.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz