Po śmiertelnej walce geninów z Konohy
wraz z piątką dźwięku, Naruto udało się dogonić w końcu
Sasuke, oboje znajdowali się w miejscu o nazwie „Dolina Końca”
stojąc na posągach swoich przodków.
NU:Saaasuuuukeeee!
Brunet ignorował krzyk towarzysza i
dalej szedł przed siebie.
NU:Zamierzasz uciec przede mną?
Dopiero teraz zaczął się obracać,
kiedy już to zrobił, blondyn spostrzegł na połowie jego twarzy
dziwne czarne znaki, a jedno oko było czarno-żółte.
SU:Hej, kretynie....Teraz to ty.
Mówiłem już sakurze, przestań zawracać sobie mną głowę. Co to
za mina? Hehehe.
NU:Dlaczego, dlaczego Sasuke. Dlaczego
taki się stałeś?!
SU:A co cię obchodzę jaki się
stałem. Może powiem w prost, skończyłem się z bawieniem w ninja
z Konohy. Wracaj do domu.
NU:Chouji......Neji.....Kiba.....Shikamaru....Krzaczaste-brwi.
Oni wszyscy ryzykowali życie by cię sprowadzić do wioski.
SU:A co mnie to. (odparł, odchodząc)
Naruto zacisnął pięści i rzucił
się na swojego przyjaciela.
NU:Za kogo uważasz swoich towarzyszy z
wioski, co?!
Następnie walnął go z w twarz.
SU:Towarzyszami powiadasz? Czy zostając
z tzw.”Towarzyszami” stanę się chodź trochę silny? Zmierzam
do Orochimaru.
NU:Orochimaru zabił trzeciego Hokage,
oraz Kazekage a także zniszczył wioskę liścia. Myślisz że da ci
moc tak po prostu? On chcę tylko twojego ciała jako nowy pojemnik!
SU:Dla mnie liczy się tylko mój cel,
jeśli pomoże mi to w jego realizacji, to nie interesuje mnie nic
innego.
NU:Jeśli nie posłuchasz głosu
rozsądku, to zmuszę cię siłą.
SU:Hehehehehehe.
NU:Co cię tak śmieszy?
SU:Śmiałeś się wtedy.
NU:Wtedy?
SU:Byłeś podekscytowany walcząc ze
mną pamiętnego dnia.
NU:To była zupełnie inna sytuacja,
nie chciałem takiej walki, nawet teraz...
SU:A mam gdzieś, czego ty chcesz.
(odparł podnosząc swojego towarzysza)
Uchiha westchnął i puścił
Uzumakiego, po czym walnął go w brzuch, blondyn splunął krwią i
poleciał w kierunku wody.
SU:”C..co to za moc, czy to o niej on
mówił? Jeśli w tym stanie jest taka, to co będzie jak już w
pełni uwolnię pieczęć? Hehehehehe niesamowite”
Naruto spadał na dno jeziora.
NU:”Zmienił się, wcześniej nie był
taki silny”
Po chwili Uzumaki wypłyną z niego
ciężko dysząc, zaraz potem ponownie ruszył na swojego
przyjaciela, ten zrobił to samo.
NU:Obudź się w końcu!”
Sasuke kopnął swojego towarzysza w
twarz, posyłając go znowu do jeziora.
SU:Już dawno się obudziłem, z
głupiego snu w którym wraz z wami żyje sobie spokojnie w wiosce.
Gdybym z wami został, nie zyskałbym takiej mocy. Dlatego opuściłem
Konohę, dlatego pragnę mocy. „Moje marzenia nie są w
przyszłości, są zakopane w przeszłości”