ył gdzieś chwila po północy, oczy
blondyna zaczęły się otwierać.
NU:”Co się stało, nic nie
pamiętam?”
Naruto zarzucił na siebie swoją
koszulkę z siateczki, bo jedynie to zostało z jego górnego ubioru,
a następnie wyszedł na zewnątrz, nie mając pomysłu co robić
wspiął się na drzewo i zaczął rozmyślać nad różnymi
sprawami. Niedługo potem z namiotu wyszła Pan okryta kocem, chwilę
później spostrzegła blondyna siedzącego na drzewie.
P:Naruto?
NU:O Pan, dawno się nie widzieliśmy,
co ty tutaj robisz? (powiedział, zeskakując z drzewa)
P:Tsunade-sama, wysłała nas za tobą
by sprowadzić cię do wioski.
NU:Nas?
P:Tak, Sakura, Kakashi-san oraz
Jiraya-san i Yamato-san razem ze mną przybyli.
NU:Serio, oni też?
P:Tak.
Przyjaciele usiedli na pieńku po czym
rozpalili ognisko.
P:Powiedz, dlaczego ukradłeś ten zwój
i wyruszyłeś akurat w taki ważny dzień?
NU:Szczerze, po prostu nie mogłem
patrzeć na tych wszystkich szczęśliwych ludzi. Próbowałem się z
kimś umówić na jakiś trening, ale nikt nie miał czasu.
P:To dlaczego nie przyszedłeś po
mnie?
NU:Kiedy przyszedłem do domu, nikogo
nie było to pomyślałem że pewnie bawią się na tym karnawale.
P:Głuptasie, ja pomagałam przy
dekoracjach.
NU:Serio?
P:Tak.
Nagle zawiał chłód, Naruto z racji
że był w krótkim rękawie, to cały się trząsł.
P:Zimno ci?
NU:Nnnnie ddaaam radeee.
P:Ta akurat, jeśli chcesz to się
przybliż (zaproponowała odkrywając koc)
NU:Nie dzięki, wytrzymam . (odparł i
odwrócił się chuchając sobie w ręce)
P:Straszny z ciebie uparciuch. (odparła
po czym przybliżyła się do Naruto, i go razem z sobą okryła
kocem)
Ta sytuacja lekko zawstydzała
blondyna.
NU:Pan...
Siedzieli tak kilka minut, aż w końcu
Pan zrobiła to coś Naruto zaskoczyło, a właściwie pocałowała
go w usta. Chłopak był tym faktem mocno zaskoczony, jednak chwilę
później oddał pocałunek, trwałą to dłuższą chwilę.
P:Kocham cię. (wyznała pierwsza,
wtulając się w ciało blondyna)
NU:Ja ciebie też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz