poniedziałek, 9 stycznia 2017

Rozdział: 47

Następnego dnia wczesnym rankiem, był świt słońce przygotowywało się do wstania. Naruto nadal smacznie sobie spał, przynajmniej dopóki nie wskoczyła na niego ropucha, którą wczoraj przyzwał.
NU:Co jest grane? (spytał zaspanym głosem, przecierając oczy)
A:Siemka Naruto.
NU:O Akichi, i co dowiedziałeś się czegoś?
A:Tak, z tego co się dowiedziałem to Akatsuki dorwała już większość jinchuuriki, tylko Hachibi oraz ty zostaliście przy życiu.
NU:Znasz ich lokalizacje?
A:Całą grupą zmierzają ku wioski liścia, za pewne po ciebie.
NU:Dzięki, możesz wracać. (odparł po czym pogłaskał po głowie ropuchę)
Naruto szybko za rzucił na siebie swoje normalne ubrania oraz ochraniacz na czoło, następnie niezauważalnie opuścił dom udając się do bram wioski. Na szczęście strażnicy sobie spali, więc blondyn bez problemu opuścił wioskę. Jakieś dwie godziny później, chłopak zaczął wyczuwać potężne źródła chakry, które zbliżały się ku niego. Niedługo potem Naruto stanął naprzeciw prawie całej organizacji Akatsuki, z ożywionym Uchihą Madarą na czele.
MU:Więc to jest jinchuuriki Kyuubiego, świetnie ułatwi to nam dalszego szukania.
NU:Ty za pewne jesteś Uchiha Madara, nie pozwolę wam dalej robić co wam się żywnie podoba. (oznajmił wchodząc w tryb Bijuu Chakra Mode)
Kz(Kakuzu):Żeby taki szczyl mówił nam co nam wolno, zaraz wyplujesz te słowa.
Kakuzu rzucił się na blondyna, gdy był kilka centymetrów przed nim, ten zniknął w złotym błysku i błyskawicznie zaatakował go od tyłu rasenganem, niszcząc przy tym wszystkie jego serca. Niektórzy członkowie tej organizacji byli mocno zaskoczeni, ale nie dawali sobie tego po sobie poznać.
Następny do ataku rzucił się Deidara, który stworzył ogromnego smoka z białej gliny i próbował porozrzucać miny, jednak Naruto dzięki złotej chakrze przedłużył swoją rękę chwytając za smoka, dzięki czemu mógł do niego zbliżyć.
D:Niemożliwe.
Naruto nie czekając na nic, momentalnie przebił ciało członka akatsuki, ten się tylko uśmiechnął.
NU:Co jest?
D:Hahahahaha, zaraz poznasz co to prawdziwa sztuka, dzieciaku.
Ciało blondyna zaczęło zmieniać w glinę, która zaraz potem spowodowała wielką eksplozję, w ostatnim momencie Naruto udało się uniknąć eksplozji.
NU:To było niebezpieczne.
MU:Ten gówniarz jest całkiem nie zły.
KiE(Kisame):Nic dziwnego że pokonał Paina.
Blondyn zaczął odczuwać lekkie zmęczenie, gdy spojrzał na przeciwników, zauważył że brakuje mu jednego z kosą
NU:A on gdzie się podział?
Dopiero sekundę później Hidan pojawił się za nim, próbując go zaatakować swoją kosą. Nim to jednak zrobił, to ktoś zablokował jego atak.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz