poniedziałek, 31 lipca 2017

Rozdział: 84

Po kilku godzinach Boruto znowu odzyskał przytomność, kiedy chciał coś zrobić poczuł że jest przykuty łańcuchami do ściany?
BU:Co jest?
-O widzę że już się obudziłeś. (powiedział ten z którym walczył Boruto)
BU:Kim jesteś i czego chcesz?
A:Nazywam się Akaneri i wkrótce się dowiesz. (odparł zdejmując z czegoś koc)
Po zdjęciu Boruto spostrzegł przykutego do jakiegoś stalowego fotela Koriego, dodatkowo na głowie miał założony podobnego typu hełm.
BU:Kori! Co ty zamierzasz?
A:Zaraz się przekonasz. (odparł podchodząc do jakiegoś urządzenia)
Zaraz potem rozbłysło się jasne światło, i było słyszeć krzyk Koriego.
BU:Kori!!!!!
Po chwili z jego ciała zaczęła wydobywać się jakaś czarna aura.
BU:Ty draniu przestań!
Boruto widząc cierpienie swojego nowego przyjaciela wpadł w szał, nagle jego ciało przeszyła niesamowita siła, uwolnił swoje ukryte spore zasoby chakry, bez problemu rozwalił łańcuchy.
A:”C...co za siła, ten bachor nie jest zwykłym bachorem.”
Boruto błyskawicznie pojawił się przed Akanerim i kopniakiem posłał go na ścianę, następnie pojawił się przy Korim i uwolnił go z tego dziwnego urządzenia. Kiedy się uspokoił cała ta moc nagle się ulotniła.
BU:C...co się stało?
K:Boruto byłeś niesamowity, nie pamiętasz tego co przed chwilą zrobiłeś?
BU:Nie za bardzo.
A:Hahahaha, wy małe gnojki zaraz gorzko pożałujecie za to coście zrobili.
Akaneri wystawił ten złoty kryształ w stronę słońca, wówczas nagle nastąpiło jakieś zaćmienie które wystrzeliło promień w ten kryształ. Po chwili kryształ zaczął zmieniać kształt i kolor, stał się jakimś ogromnym czarnym słupem który wielkością sięgał nieba, zaraz potem z tego słupa wyrosły dwie ręce, czubek zamienił się w coś co przypominało głowę, z której wystawały z boku po cztery rogi, źrenice były niczym płomienie ognia, taką samą miał brodę pod zielonymi ustami.
Y:Nareszcie ja wielki Youkai po 2 milionach lat w końcu się odrodziłem, hahahahahahahahaa!

BU:C...co to ma być? (spytał przerażony chłopiec)

piątek, 28 lipca 2017

Rozdział: 83

Boruto oraz Kori byli przerażeni nie mieli pojęcia co mają zrobić, ani jak silny jest ten mężczyzna.
BU:Posłuchaj Kori, ja zajmę tego gościa czymś a ty spróbuj stąd się wydostać.
K:Co? Ale to przecież niebezpieczne.
„Wspomnienie”
NU:Posłuchaj Boruto jeśli chcesz zostać shinobim, to zachowuj się jak na shinobi przystało.
„Koniec Wspomnienia.”
BU:Spróbuje powstrzymać tego gość na tak długo jak tylko będę mógł, jeśli go nie pokonam to znaczy że takie było moje przeznaczenie.
K:”Boruto...”
BU:Co ty tutaj jeszcze robisz, uciekaj!
K:Tak! (odparł i zaczął uciekać)
-Myślisz że ci pozwolę uciec? (spytał próbując rzucić się ale jego drogę zagrodził Boruto)
BU:O nie ja się z tobą zajmę.
Boruto błyskawicznie wyciągnął z Kabury kunai owinięty w notkę dymną i rzucił go w kierunku swojego przeciwnika, ten nie bez problemu złapał go w dwa palce ignorując notkę, sekundę później nastąpił nie wielki wybuch. Tajemniczy mężczyzna w ostatniej chwili odskoczył do tyłu.
-Nie najgorzej!
Boruto momentalnie pojawił się nad swoim przeciwnikiem i rzucił w niego kilkanaście shurikenów po czym zrobił jakieś dziwne znaki.
-Tylko na tyle cię stać, żałosne.
Chwilę później z tych shurikenów wbitych w ziemie wokół mężczyzny wydostały się jakieś plącza które oplotły przeciwnika.
-Co to do cholery jest?
Zaraz potem plączą zaczęły świecić jasnym światłem, po czym nastąpiła wielka eksplozja.
Boruto po tej technice cały zdyszany padł na kolana.
BU:”Rozumiem to nadal zbyt dużo jak na mnie.”
Nagle Boruto spostrzegł że w miejscu eksplozji, nie znajdował się nawet urywek ciała tego gościa.
BU:”Nie możliwe, gdzie on się podział?”
Nagle tajemniczy mężczyzna pojawił się za chłopcem, i nim ten coś zdołał zrobić został ogłuszony.
W tym czasie gdzieś w okolicach kraju ognia, Naruto oraz reszta nadal szli tropem który najprawdopodobniej doprowadzi ich do Boruto.
NU:Jak długo nam jeszcze zejdzie nim dotrzemy do tego miejsca?
P:Prawdopodobnie jeszcze jakieś kilka godzin jak nie lepiej.
NU:Cholera!


poniedziałek, 24 lipca 2017

Rozdział: 82

Kilka dni później...
Oczy Boruto zaczęły się otwierać
BU:Gdzie ja jestem, co się stało? (spytał masując się po głowie)
Kiedy chłopiec całkowicie oprzytomniał to zaczął się rozglądać, pierwsze co zauważył to jakąś cele z kratami.
BU:”Mamo...Tato.” Ja chcę do domu. (powiedział zaczynając płakać)
-Jest tu ktoś, kim jesteś? (powiedział jakiś głos z głębi celi)
Chwilę później do Boruto podszedł pewien chłopiec, na oko mógł być w jego wieku (miał średniej wielkości czarne włosy oraz zielone oczy, ubrany w jakieś podarte szmaty)
K:Witaj nazywam się Kori, widzę że jesteś w moim wieku, jak się nazywasz.
BU:Boruto. (odparł uspokajając się)
K:Po twojej reakcji widzę że jesteś tu nowy, nie przejmuj się przyzwyczaisz się/
BU:Nowy? To znaczy że ty tu siedzisz dłużej?
K:Tak, dokładnie pół roku.
BU:Co!!!!!!!!? Ale jak ci się udało tutaj przeżyć?
K:Strażnik raz dziennie rzuca nam pół chleba i miskę wody, wprawdzie to nie wiele ale tak mi się udało przeżyć.
BU:Rozumiem, ale czemu cię porwali i tu przetrzymują?
K:Nie znam szczegółów, ale powiedziono mi że moja siła przyda się im do jakiegoś planu, nie wiem co dokładnie mieli na myśli.
BU:Rozumiem, a próbowałeś stąd uciec?
K:N...nie zresztą nie wiem jak stąd uciec.
BU:W takim razie masz szczęście że tutaj jestem, nazywają mnie specem od ucieczek, a teraz słuchaj mam plan.
Kilka minut później...
Jakiś strażnik przechodził sprawdzając każdą cele, kiedy przechodził obok celi Boruto spostrzegł że ich tam nie widać, więc zaniepokojony wbił do celi.
-Gdzie ci gówniarze się podzieli?
Dopiero cios Boruto spadającego z sufitu dał znać, strażnik padł nie przytomny na ziemie.
K:Wow to było niesamowite.
BU:Nie ma na to czasu, musimy stąd jak najszybciej uciekać.
K:Racja.
Boruto oraz Kori wydostali się ze swojej celi i próbowali uciec z jakiejś podziemnej nory. Niestety ledwo po wydostaniu się, stanęli przed dziesiątkami korytarzy.
K:I którędy teraz mamy się wydostać?
BU:Nie mam pojęcia, byłem nie przytomny jak mnie tu przeniesiono.
-A co wy dwaj tutaj robicie (powiedział jakiś tajemniczy gość)
Kiedy oboje się odwrócili spostrzegli jakiegoś młodego mężczyznę (miał średniej wielkości czarne włosy, które zapadały mu na lewe oko, ubrany w jakieś drogie fioletowe szaty)
-A więc jak się wydostaliście z celi?


piątek, 14 lipca 2017

Rozdział: 81

Następnego dnia w Konoha-Gakura...
Naruto oraz Pan nie zmrużyli oka przez cały noc, ciągle zastanawiają się gdzie podział się Boruto.
PU:Gdzie on mógł się podziać?
NU:Nie martw się, znajdę go.
Naruto poszedł powiadomić swoich przyjaciół, po jakiś 30 minutach wszyscy się zebrali w gabinecie Hokage (a dokładnie byli:Sasuke, Sai, Gohan, Goten, Trunks, oraz Vegeta)
Goh:Jak to zniknął?
NU:Wczoraj skarciłem go za te numery i od tamtej pory go nie widziałem.
W tym momencie do gabinetu także przyszła Sarada oraz Sakura.
SU:Co wy tutaj robicie?
S:Rozmawiacie o Boruto, mam rację?
SU:Sarada, wiesz coś na jego temat?
S:Można tak powiedzieć.
NU:W takim słucham.
S:Wczoraj pomagałam mu w sprzątaniu i trochę ze sobą porozmawialiśmy, powiedział mi że zawsze gdy ma zły nastrój idzie na swoją ulubioną polanę poza wioską.
NU:Rozumiem, dziękuje. Dobra, chodźmy sprawdzić tą całą polanę.
Naruto stworzył klona, którego zostawił w gabinecie a sam zresztą udał się na polane. Dotarli do niej w nie całe 15 minut.
NU:Dobra rozdzielmy się i przeszukajmy cały teren w celu znalezienia jakiegoś śladu.
-Tak. (odparli wszyscy)
Naruto dodatkowo stworzył kilka klonów które by pomogły w poszukiwaniu. Jakąś chwilę później Goten zawołał wszystkich do siebie, w nie całą minutę zjawili się.
Got:Spójrzcie znalazłem ślad krwi.
Sai:Można wywnioskować że doszło tutaj do jakiejś przepychanki.
NU:Nie może być...
SU:Nie martw się, dopóki nie znaleźliśmy ciała Boruto, możemy mieć nadzieje że żyję.
NU:Masz rację, potrzeba by tu kogoś z dobrym węchem, już wiem. (powiedział składając jakieś pieczęci)
NU:Kuchiyose No Jutsu!
W miejscu w którym Naruto przyłożył dłoń, pojawiła się nie wielka pomarańczowa ropucha.
A:Yo Naruto, w czym mogę ci pomóc?
NU:Gamakichi potrzebuje byś zbadał dla mnie pewien trop, powąchaj to kunai.
A:Chyba zdurniałeś, ja nie jestem psem.
Sai:Tutaj bardziej potrzebny byłby Kakashi i jego pakun.
NU:Masz rację.
Naruto wysłał jednego z klonów do Kakashiego, po wyjaśnieniu całej sytuacji przybył z pakunem, który zaczął szukać tropu. Nie trzeba było długo czekać by go znalazł.
P:Mam, chodźcie za mną.
NU:Tak jest, prowadź.
Naruto oraz reszta udali się za Pakunem.


poniedziałek, 10 lipca 2017

Rozdział: 80

Po zwróceniu uwagi przez Naruto, Boruto wziął się za sprzątanie wioski, gdy tylko zobaczył to co zrobił to załamał ręce. Chcąc nie chcąc zaczął sprzątać ten cały bałagan, nagle po chwili do chłopca podeszła Sarada.
BU:Sarada, co ty tutaj robisz?
S:Nie mogłam sobie wyobrazić ciebie samego sprzątającego cały tej bajzel, dlatego postanowiłam że ci pomogę.
BU:Dzięki.
Dzięki pomocy Sarady, Boruto udało się wszystko posprzątać do wieczora.
BU:W końcu, gdyby nie ty to bym się z tym do jutro użerał. Jeszcze raz dzięki. (powiedział padając na zmęczenia
S:Nie ma sprawy, dobra robi się późno lepiej już pójdę do zobaczenia.
BU:Narka.
Boruto posiedział sobie jeszcze chwilę pod drzewem, a następnie gdzieś się udało o dziwo nie poszedł do domu tylko poza wioskę.
Tymczasem w jego domu, Naruto wrócił do niego.
NU:Wróciłem. (powiedział wchodząc do salonu)
PU:Witaj w domu kochanie, jak minął dzień? (powiedziała witając się z mężem)
NU:Dzień jak co dzień.
PU:Pewnie jesteś głodny, zaraz ci przygotuje coś do jedzenie.
NU:Dzięki. A tak właściwie to gdzie jest Boruto?
PU:Jeszcze nie wrócił.
NU:Dziwne, zawsze przychodził przed 20.
PU:Pewnie z kolegami nadal się bawi.
NU:Pewnie masz rację.
W tym czasie, Boruto udał się na swoją ulubioną polanę poza wioskę, całość otoczył wielki las a na środku znajdowało się nie wielkie jeziorko. Chwilę później chłopiec usłyszał jakieś dziwne odgłosy dochodzące z lasu, chcąc się dowiedzieć co to było poszedł to sprawdzić. Gdy podszedł w głąb lasu, spostrzegł jak jakiś tajemniczy mężczyzna w masce podcina jakiemuś staruszkowi gardło. 4-latka ten widok mocno zszokował, Boruto nie mając pojęcia co zrobić chciał po cichu uciec, lecz odgłos deptania liści dotarł to tego mężczyzny, który błyskawicznie pojawił się przed Boruto.
-Tacy mali chłopcy nie powinni się włóczyć samemu w lesie zwłaszcza o tej porze.
BU:Przepraszam, ja nic nie widziałem daje słowo.

-Zapewne (powiedział ogłuszając Boruto)

poniedziałek, 3 lipca 2017

Rozdział: 79

Minęło 5 lat od kiedy Naruto wraz ze swoimi przyjaciółmi pokonał swoich sobowtórów z przyszłości, od tamtego czas na ziemi panował pokój. Obecnie pełni role jak siódmy Hokage, oraz wiedzie spokojne życie wraz swoją żoną Pan. Tym czasem gdzieś wiosce znajdował się pewien na oko 4 letni chłopiec (miał średniej wielkości spiczaste czarne włosy, niebieskie oczy, na polikach po dwa charakterystyczne wąsiki, rysy twarze podobne do Naruto). Chłopiec stanął na górze Hokage z puszką farby w dłoni po czym ze skoczył oblewając nią twarz siódmego Hokage. Naruto obecnie siedział w swoim gabinecie i wypełniał jakieś papiery. Nagle do jego gabinetu przybiegł Trunks oraz Goten.
Tr:Hokage-sama!
NU:Co się stało?
Got:Chodzi o to...
NU:Ehh co ten Boruto znowu zrobił?
Boruto na tym numerze nie zaprzestał i wyciągnął ze swojej torby śmierdzące bomby dymne, które porozrzucał po wiosce. Chłopiec udał się poza miejsce rażenia po czym padł na ziemie śmiejąc się. Chwilę później pojawił się jeden z chuninów, gdy go brunet spostrzegł natychmiast zaczął uciekać.
-Wracaj tutaj smarkaczu.
BU:Hahahahaha, jeszcze czego!
Po kilkunastu minutowej ucieczce, Boruto udało się w końcu zgubić tego strażnika.
-Rany Boruto, skończyłbyś z tymi niedojrzałymi dowcipami. (powiedział jakiś dziewczęcy głos z tyłu)
Kiedy chłopiec się obrócił, spostrzegł czarnowłosą dziewczynę w okularach.
BU:Sarada, co ty tutaj robisz?
S:Nasmrodziłeś tak w mieście że nie da się oddychać.
BU:Hehehehe, tak miało być, a teraz wybacz muszę uciekać.
Kiedy Boruto chciał uciec nagle przed nim pojawił się Naruto.
BU:Tato?
NU:Na litość boską Boruto, dałbyś już spokój z tymi dowcipami.
BU:Skąd wiesz że to ja?
NU:Ktoś mnie poinformował, teraz naprawisz wszystko to co zrobiłeś.
BU:Ale...
NU:Żadnych ale, za max godzinę widzę cie jak sprzątasz wioskę.
BU:Niech będzie.

Naruto zniknął w złotym błysku tak jak się pojawił, Boruto chcąc nie chcąc wrócił się do wioski.