Po kilku godzinach Boruto znowu
odzyskał przytomność, kiedy chciał coś zrobić poczuł że jest
przykuty łańcuchami do ściany?
BU:Co jest?
-O widzę że już się obudziłeś.
(powiedział ten z którym walczył Boruto)
BU:Kim jesteś i czego chcesz?
A:Nazywam się Akaneri i wkrótce się
dowiesz. (odparł zdejmując z czegoś koc)
Po zdjęciu Boruto spostrzegł
przykutego do jakiegoś stalowego fotela Koriego, dodatkowo na głowie
miał założony podobnego typu hełm.
BU:Kori! Co ty zamierzasz?
A:Zaraz się przekonasz. (odparł
podchodząc do jakiegoś urządzenia)
Zaraz potem rozbłysło się jasne
światło, i było słyszeć krzyk Koriego.
BU:Kori!!!!!
Po chwili z jego ciała zaczęła
wydobywać się jakaś czarna aura.
BU:Ty draniu przestań!
Boruto widząc cierpienie swojego
nowego przyjaciela wpadł w szał, nagle jego ciało przeszyła
niesamowita siła, uwolnił swoje ukryte spore zasoby chakry, bez
problemu rozwalił łańcuchy.
A:”C...co za siła, ten bachor nie
jest zwykłym bachorem.”
Boruto błyskawicznie pojawił się
przed Akanerim i kopniakiem posłał go na ścianę, następnie
pojawił się przy Korim i uwolnił go z tego dziwnego urządzenia.
Kiedy się uspokoił cała ta moc nagle się ulotniła.
BU:C...co się stało?
K:Boruto byłeś niesamowity, nie
pamiętasz tego co przed chwilą zrobiłeś?
BU:Nie za bardzo.
A:Hahahaha, wy małe gnojki zaraz
gorzko pożałujecie za to coście zrobili.
Akaneri wystawił ten złoty kryształ
w stronę słońca, wówczas nagle nastąpiło jakieś zaćmienie
które wystrzeliło promień w ten kryształ. Po chwili kryształ
zaczął zmieniać kształt i kolor, stał się jakimś ogromnym
czarnym słupem który wielkością sięgał nieba, zaraz potem z
tego słupa wyrosły dwie ręce, czubek zamienił się w coś co
przypominało głowę, z której wystawały z boku po cztery rogi,
źrenice były niczym płomienie ognia, taką samą miał brodę pod
zielonymi ustami.
Y:Nareszcie ja wielki Youkai po 2
milionach lat w końcu się odrodziłem, hahahahahahahahaa!
BU:C...co to ma być? (spytał
przerażony chłopiec)